Ośmiolatek z rozciętą twarzą, przerażeni rodzice i radiowóz prawie jak karetka

Po "akcji" policjanci wrócili do zaplanowanych obowiązków
Policjanci eskortowali przerażonych rodziców
Źródło: TVN24 Łódź

Ośmioletni chłopiec przewrócił się i rozciął twarz. Mocno krwawił. Wszystko działo się na autostradowym MOP-ie. Rodzice poprosili policjantów o pomoc. Ci eskortowali ich na sygnale przez kilkanaście kilometrów.

Tego dnia dwaj policjanci z łódzkiej drogówki mieli kontrolować kierowców jadących po A2. Nie spodziewali się, że zamiast wręczać mandaty, będą ratować życie.

- Mieliśmy już rozpoczynać działania, kiedy obok nas zatrzymał się samochód. Przerażona kobieta powiedziała, że potrzebuje pomocy - mówi st. sierż. Kamil Szmidel.

Na tylnej kanapie, w foteliku, siedział ośmioletni chłopiec, z dużym rozcięciem na twarzy.

- Dziecko traciło bardzo dużo krwi. Nie było czasu, żeby czekać na karetkę - mówi mł. asp. Ireneusz Pawlak.

Chłopiec przewrócił się podczas zabawy na autostradowym parkingu. Bardzo pechowo upadł na ławkę.

Rodzice byli w pobliżu Łodzi przejazdem. Nie wiedzieli, gdzie jest najbliższy szpital.

- Dyżurny wskazał, gdzie mamy jechać. Rodzice tego chłopca ruszyli za nami - wspomina Kamil Szmidel.

Jak karetka

Na łódzkich ulicach było bardzo tłoczno. Dlatego też policjanci włączyli koguty i syrenę.

- Trzeba było być ostrożnym. Nas wszyscy przepuszczali, ale rodzice rannego chłopca mogli zostać zajechani przez kogoś, kto nie do końca zrozumie sytuację - wyjaśnia st. sierż Szmidel.

Na szczęście dynamiczna podróż szybko skończyła się w szpitalu.

- Jeden z funkcjonariuszy pobiegł wraz z rodzina na izbę przyjęć, by pomóc dopełnić wszystkich formalności - opowiada mł. insp. Joanna Kącka z komendy wojewódzkiej policji w Łodzi.

Ostatecznie ośmiolatkowi udzielono pomocy i nie grozi mu niebezpieczeństwo. Po zdarzeniu funkcjonariusze wrócili do zaplanowanego wcześniej kontrolowania kierowców na autostradzie.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: