Złoty i brązowy medalista z Soczi rozpoczął dzisiaj pierwszy od igrzysk olimpijskich dyżur jako strażak w Łowiczu (woj. łódzkie). Pomiędzy akcjami gaśniczymi, opowiada kolegom o tym, jak zdobywał olimpijskie laury.
- Soczi to już trochę historia. Cieszę się, że mogłem wrócić do pracy. Na co dzień potrzebuję adrenaliny, a tą zapewnia mi i sport i praca w straży - tłumaczy przed kamerą TVN24 Zbigniew Bródka, zdobywca złotego medalu w łyżwiarstwie szybkim za występ indywidualny i brązowego w drużynie.
Bródka rozpoczął dyżur punktualnie o godz. 8 rano. Skończy pracę dobę później.
- Na razie jest spokojnie, ale praca tutaj przypomina siedzenie na tykającej bombie - uśmiecha się sportowiec.
Walczy z
czasem i ogniem
Bohater z Soczi pracuje jako ratownik w straży pożarnej w Łowiczu od 2010 roku. Jak podkreśla mł. bryg. Jan Gładys z łowickiej straży - mistrz olimpijski nie może liczyć na taryfę ulgową. - Na co dzień Zbyszek uczestniczy w działaniach ratowniczo-gaśniczych. Podobnie będzie nawet teraz, po tym jak został mistrzem olimpijskim - wyjaśnia Gładys.
Na powrót osławionego kolegi z pracy strażacy w Łowiczu musieli trochę poczekać. - Zbyszek dyżurował rzadko w okresie przygotowań do igrzysk. Teraz będziemy mogli spędzać z nim trochę więcej czasu - wyjaśnia bryg. Gładys.
Opowiada o zwycięskim wyścigu
Zbigniew Bródka nie ukrywa, że stara się obecnie skupić na pracy. - Nie zmienia to faktu, że gdzieś w głowie zaczyna się już kołatać myśl związana z kolejnymi igrzyskami - zdradza panczenista.
I chociaż sam mistrz olimpijski podkreśla, że cieszy go powrót do codzienności, to tego powrotu mu nie ułatwiają koledzy ze straży. - Przy kawie dużo opowiadam im o olimpijskich kulisach. Skoro pytają, to ja chętnie odpowiadam - kwituje najszybszy strażak w Polsce.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/TVN24 Łódź