Strażnicy miejscy ze Zgierza (woj. łódzkie) musieli odłowić dzika, który wszedł na prywatną posesję. Zwierzę biegało też wokół bloków i garaży. Po ponad dwóch godzinach pogoni, dzik został uśpiony i przewieziony do swojego naturalnego środowiska.
O tym, że po posesji przy ulicy Traugutta biega dzik, strażników miejskich poinformowała jej właścicielka. Kobieta mówi nam, że zwierzę zauważyła przez przypadek.
- Wyszłam rano na taras i zobaczyłam, że mój pies wpadł w tuje i zaczął ujadać. Wtedy okazało się, że obok garaży chodzi dzik. Próbowaliśmy go jakoś wypuścić, ale on nie chciał wyjść, biegał między naszymi domkami, przy garażach, potem chodził koło dwóch bloków należących do innej wspólnoty. Po prostu podnosił sobie całą masą siatkę i przechodził - relacjonuje pani Agnieszka.
Kobieta dodała, że dziki przy ulicy Traugutta pojawiają się ostatnio bardzo często. - Raz w tygodniu pod płot podchodzą dziki. Mamy poprzewracane kubły, powyciągane śmieci, w tym przypadku dzik wbiegł na podwórko. Na szczęście zwierzę nikomu nic nie zrobiło - opowiada mieszkanka Zgierza.
Dzik uśpiony i wywieziony do swojego naturalnego środowiska
Akcja odławiania dzika trwała ponad dwie godziny. - Zwierzę zostało trafione trzy razy specjalnym nabojem ze środkiem uspokajająco-usypiającym - informuje komendant zgierskiej straży miejskiej Dariusz Bereżewski.
Próby odłowienia zwierzęcia widać na nagraniu opublikowanym przez straż miejską.
- Dzik miał bardzo rozległy teren i uciekał, ciężko było go trafić. Po pierwszym strzale trochę się uspokoił, ale i tak musieliśmy czekać, aż do nas wróci, wtedy udało się trafić zwierzę dwa razy i po kilkunastu minutach dzik zasnął - relacjonuje Bereżewski.
Straż miejska w Zgierzu poinformowała, że dzik po uśpieniu został przewieziony do naturalnego środowiska.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii: odławianie możliwe pod nadzorem
Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Łodzi Włodzimierz Skorupski przypomina, że w związku z zagrożeniem dotyczącym wirusa afrykańskiego pomoru świń w Polsce odłowienie dzika musi być zgłoszone powiatowemu lekarzowi weterynarii.
- Cała akcja musi być zrobiona pod jego nadzorem i wtedy lekarz decyduje, co dalej zrobić ze zwierzęciem - podkreśla Skorupski.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24