Kobieta, która żebrała na ulicach Kalisza, trafiła pod opiekę Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Sieradzu. Zrobiło sie o niej głośno po udostępnieniu przez straż miejską nagrania z monitoringu, na którym widać, jak spaceruje z przywiązanym do wózka dzieckiem i zbiera pieniądze.
- Chcemy zaproponować rodzinie dach nad głową i pożywienie - deklaruje w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Bejmert, dyrektor MOPS w Sieradzu.
Pomoc będzie udzielona pod jednym warunkiem - żebrząca do niedawna w Kaliszu kobieta będzie musiała współpracować z pracownikami socjalnymi.
- Pomożemy wstać jej na nogi. Może na nas liczyć, jeżeli tylko wykaże odrobinę dobrej woli - zapewnia Bejmert.
Do dyspozycji rodziny będzie m.in. psycholog i pediatra.
"Nie trafi już na ulicę"
- W tym czasie będziemy współpracować z pomocą społeczną właściwą dla jej zameldowania, żeby stworzyć długofalowy plan pomocy - mówi dyrektor Krzysztof Bejmert.
Jak podkreślają w Sieradzu - rodzina może liczyć na to, że nie wróci na ulicę.
Uciekła przed rozgłosem?
O problemach kobiety i jej dzieci zrobiło się głośno po emisji materiału w niedzielnych "Faktach TVN".
- Kobieta zdecydowała się na wyjazd Z Kalisza do Sieradza, bo w poprzednim miejscu była już zbyt rozpoznawalna - tłumaczy szef MOPS w Sieradzu.
Po materiale, problemami rodziny zainteresowali się pracownicy socjalni w Wielkopolsce.
- Dzisiaj kobietę odwiedzili pracownicy socjalni z Nowych Skalmierzyc. W hotelu, gdzie przebywała pracownicy jej jednak nie zastali - informuje Łukasz Wójcik, reporter TVN24.
Jak się później okazało - kobieta była już wtedy w drodze do Sieradza.
Szokujące nagranie
Kamery monitoringu w Kaliszu nagrały, jak kobieta wraz z dziećmi żebrała o pieniądze. Na nagraniu widać umęczone małe dziecko przywiązane do wózka.
- Pierwszy raz się spotkałem, żeby dziecko było, można powiedzieć, na smyczy, jak piesek przywiązane do wózka - przyznaje st. insp. Janusz Lis ze straży miejskiej w Kaliszu.
Kiedy dziecko upadało, kobieta dość brutalnie je podnosiła. Swoje zachowanie tłumaczyła przed kamerą "Faktów", mówiąc, że "dzieci mają różne humorki", a ona tylko podnosiła syna, który kładł się na chodniku.
Wcześniej już miała pomoc
Do Kalisza przyjechała z Dolnego Śląska.
- Wcześniej kobieta była już pod opieką pomocy społecznej. Miała do dyspozycji niewielki lokal komunalny - tłumaczy Łukasz Wójcik, dziennikarz TVN24.
Kobieta utrzymuje się z renty, niewielkiego zasiłku na dzieci i dorywczej pracy ich ojca. Inna pomoc im nie przysługuje.
- Powiedzieli, że mój dochód przekracza 7 złotych i raz w roku mogę dostać zasiłek okresowy - podkreślała przed kamerą kobieta.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/zdjęcia z monitoringu