Miały być duże i szybkie pieniądze oraz bezpieczeństwo. W praktyce było przymuszanie do prostytucji pod groźbą gwałtu albo utraty życia. Tak zdaniem śledczych wyglądał proceder handlu ludźmi, za którym mieli stać dwaj mężczyźni z powiatu zgierskiego. Obydwaj usłyszeli już zarzuty.
Handel ludźmi, sutenerstwo i stręczycielstwo - takie zarzuty postawiono dwóm mężczyznom ze Skierniewic. Zdaniem śledczych 32 i 35-latek przetrzymywali kobiety, które były zmuszane do prostytucji.
- Podejrzani grozili kobietom. Mówili, że jeżeli nie będą wykonywały poleceń, to zostaną zgwałcone, pobite, a nawet pozbawione życia - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Podejrzanym grozi do 15 lat więzienia. 32-latek trafił do aresztu. Sąd nie zgodził się na aresztowanie starszego z mężczyzn. Śledczy zapowiedzieli złożenie zażalenia na tę decyzję.
Piekło zamiast łatwego zarobku
Dramat kobiet wyszedł na jaw, kiedy o maltretowanych prostytutkach dowiedzieli się policjanci z anonimowego źródła.
- Pojechaliśmy na miejsce i potwierdziliśmy sygnał. Po kilkudziesięciu minutach w pobliżu zostali zatrzymani dwaj mężczyźni odpowiedzialni za organizację procederu - tłumaczy podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Do zatrzymania doszło w ubiegłym tygodniu. Dzisiaj organy ścigania potrafią powiedzieć dużo więcej o tym, jak werbowano późniejsze ofiary.
- 32-latek wyszukiwał na portalach internetowych ogłoszenia, z których wynikało, że kobiety poszukują zatrudnienia w seksbiznesie - mówi Kącka.
I opowiada, że podejrzany dziś mężczyzna miał proponować wysokie zarobki, bezpieczeństwo pracy w wynajętym mieszkaniu.
- Rzeczywistość była zupełnie inna. Ofiary były lokowane na jednym ze skierniewickich osiedli. Groźbami pobicia lub zgwałcenia zmuszane były do świadczenia usług seksualnych w stanie fizycznego i psychicznego wyczerpania - opowiada policjantka.
Niewolnice
Do kieszeni organizatorów dramatu kobiet miało trafiać 60 proc. ich dochodu.
- W ten sposób w ciągu kilkunastu dni zarobili około 10 tys. złotych - mówi Kącka.
Według ustaleń śledczych ofiary stręczycielstwa nie mogły same wychodzić z mieszkania. Miały być stale pilnowane przez 35-letniego podejrzanego.
- Policjanci podczas przeszukania zabezpieczyli notatki ze swego rodzaju księgowością oraz telefony komórkowe i laptopy, z których podejrzani zamieszczali zdjęcia kobiet na portalach randkowych - informuje Kącka.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi