Osiem miesięcy prac społecznych w zawieszeniu na dwa lata - to wyrok dla Beaty B., która w 2013 roku straciła w rzece Warcie czworo dzieci. Sąd w Pajęcznie (woj. łódzkie), po dwuletnim procesie, skazał też opiekunkę z pomocy społecznej, także na karę w zawieszeniu. Wyrok jest nieprawomocny.
W sierpniu 2013 roku w rzece Warcie utopiły się dwie dziewczynki oraz dwaj chłopcy.
Matka zmarłych dzieci oraz pomagająca jej opiekunka z pomocy społecznej odpowiadały za nieumyślne spowodowanie ich śmierci.
W czwartek sąd orzekł dwie kary w zawieszeniu. Matka dzieci Beata B. została skazana na 30 godzin prac społecznych miesięcznie przez osiem miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.
Opiekunka zaś usłyszała wyrok 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Wyrok nie jest prawomocny, jego uzasadnienie nie było jawne. Przestępstwa, o które oskarżono kobiety zagrożone są karą pozbawienia wolności do 5 lat. Podczas procesu prokuratorzy nie wnosili jednak o karę bezwzględnego więzienia.
- W przypadku obu kobiet prokurator domagał się kary pozbawienia wolności w zawieszeniu - wyjaśnia Józef Mizerski z prokuratury okręgowej w Sieradzu.
Nurt porwał dzieci
Do tragedii doszło w sierpniu 2013 roku w Trębaczewie, w okolicach Działoszyna. Jak ustalono, kobieta wypoczywała wraz z piątką swych dzieci i asystentką rodziny z opieki społecznej na dzikim kąpielisku nad Wartą. Nurt rzeki porwał czworo kąpiących się dzieci.
Tego samego dnia wyłowiono z rzeki trójkę rodzeństwa - niestety, mimo reanimacji nie udało się ich uratować. Ciało 14-latka odnaleziono dwa dni później niespełna pół kilometra od miejsca tragedii.
Matka dzieci była trzeźwa. Rodzina była pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej ze względu na trudną sytuację materialną; miała przyznaną asystentkę rodziny, której zadaniem było m.in. pomoc w opiece nad dziećmi. Kobieta była razem z rodziną nad rzeką. Zeznała, że w chwili tragedii opiekowała się na brzegu najmłodszym dzieckiem.
Powołany przez prokuraturę biegły z zakresu ratownictwa wodnego, bezpieczeństwa osób pływających i uprawiających sporty wodne stwierdził, że kobiety przed dopuszczeniem dzieci do kąpieli nie dokonały rozeznania terenu i warunków panujących w Warcie, chociażby poprzez rozmowę z osobami, które przebywały w pobliżu.
Dzieci nie miały szans?
Biegły stwierdził także, że opiekunki nie zapewniły dzieciom indywidualnych zabezpieczeń, czyli tzw. rękawków do nauki pływania, nie sprawdziły umiejętności pływackich dzieci oraz dopuściły do przebywania w rzece jednocześnie większej liczby dzieci, niż mogły dozorować.
Śledczy oskarżyli obie kobiety o nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że matka ma ograniczoną poczytalność, ale - według prokuratury - nie wyłącza to jej odpowiedzialności i może stanąć przed sądem.
Warta w miejscu utonięcia dzieci jest szeroka i dość głęboka, jednak wielu okolicznych mieszkańców od lat korzystało z tego dzikiego kąpieliska.
"Najwyższą karę już zapłaciłam"
Beata B., matka zmarłych dzieci nie chciała w czwartek rozmawiać z dziennikarzami. Wcześniej, podczas procesu mówiła przed sądem, że nie czuje się winna.
- Chciałam im pomóc, prawie sama się utopiłam. To był nieszczęśliwy wypadek - tłumaczyła podczas jednej z rozpraw.
Podkreślała przy tym, że "obawiała się procesu, bo przerażał ją powrót do tragicznych wspomnień". Na rozmowę z tvn24.pl zgodziła się w sierpniu tego roku, kiedy zbliżał się moment odczytania wyroku. Powiedziała wtedy, że nie boi się werdyktu sądu, bo już "zapłaciła najwyższą możliwą karę - straciła swoje dzieci".
- Moje życie jest zniszczone, każdego dnia o tym myślę - mówiła przez łzy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź