Policja zatrzymała 37-latka, który jest podejrzewany o atak na ozorkowską ciepłownię. Mężczyzna został zatrzymany w jednym z mieszkań w Ozorkowie (łódzkie). Zarzuty usłyszy najprawdopodobniej we wtorek.
- Do zatrzymania doszło w jednym z mieszkań na ul. Sikorskiego w Ozorkowie. Mężczyzna obecnie przewożony jest do komendy policji w Zgierzu - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl nadkom. Liliana Garczyńska ze zgierskiej policji.
Policja informuje, że tuż przed zatrzymaniem mężczyzna stanął przy otwartym oknie. Funkcjonariusze bojąc się, że będzie chciał wyskoczyć przez okno, wezwali negocjatorów. Do zatrzymania jednak ostatecznie doszło jeszcze przed ich dojazdem na miejsce.
- 37-latek będzie musiał spotkać się z prokuratorem, który zadecyduje o klasyfikacji czynu zatrzymanego mężczyzny i o zarzutach, które prawdopodobnie usłyszy - informuje Garczyńska.
Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, przesłuchanie zatrzymanego mężczyzny ma się odbyć we wtorek.
Nocny atak
Zatrzymany mężczyzna to były pracownik ciepłowni w Ozorkowie. Według ustaleń śledczych, mężczyzna mógł zaatakować ciepłownię w ramach zemsty na dawnym pracodawcy.
- Zatrzymany mężczyzna wtargnął na teren ciepłowni tuż po północy. Wszedł do pomieszczenia obsługi, w którym przebywał jeden pracownik, a następnie siekierą zaczął dewastować wyposażenie. Przestraszony ochroniarz uciekł odjeżdżając samochodem. Kiedy wrócił, część budynku stała już ogniu - relacjonuje podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Na miejsce zostały wezwane służby.
- Mężczyzna zniszczył sterownię ciepłowni, czyli "serce" obiektu - mówi TVN24.pl Jacek Socha, burmistrz Ozorkowa.
Burmistrz dodaje też, że napastnik "wiedział, co robi", bo wkraczając na teren ciepłowni, natychmiast skierował się do najbardziej wrażliwego miejsca obiektu.
Żadnemu z pracowników nic się nie stało. Urzędnicy zaznaczają, że na razie trudno oszacować straty po nocnym ataku.
Tysiące mieszkańców bez ciepłej wody
Ciepłownia zaopatrywała w ciepło całe, liczące ok. 20 tysięcy mieszkańców miasto. Po ataku, wstrzymana została dostawa ciepłej wody. Nie wiadomo, kiedy ciepłownia wznowi działalność.
- Trwa spotkanie zarządu spółki z firmą, która instalowała zniszczone w nocy urządzenia. Trwają ustalenia, jak zapewnić mieszkańcom ogrzewanie. Nie będzie to jedna łatwe z uwagi na specyfikę zniszczeń - podkreśla burmistrz.
- Nie wiemy jak długo potrwają prace mające na celu wznowienie dostarczania ciepła dla mieszkańców. Nie wiem, czy uda się to dzisiaj, w ciągu doby czy dwóch - powiedział na antenie TVN24 burmistrz Socha.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź