Sprawa jest co najmniej dziwna. Zostaliśmy zaatakowani już dwa razy. Napastnik może nie jest bardzo skuteczny, ale i tak generuje bardzo konkretne szkody - mówi dyrektor szkoły podstawowej nr 26 w Łodzi. Ktoś rzuca albo czymś strzela w gmach placówki. "Poszły" już cztery szyby. Koszty rosną, a szkoła szuka winnych.
- Nie miał dużej skuteczności. Cztery wybite szyby i 62 wystrzelone "pociski" to marna średnia - opowiada Michał Różański, dyrektor podstawówki na łódzkim Polesiu.
Pokazuje stare, ołowiane plomby. Zużyte. Prawie wszystkie tak samo oznaczone - z jednej strony napis "Cent-1", z drugiej trzyliterowy skrót: "KGŁ".
- Takie plomby były używane do zabezpieczania urządzeń, na przykład liczników prądu - opowiada.
Teraz ktoś z nich korzysta, żeby niszczyć mienie szkoły.
- Zaczęło się 19 lutego. Wtedy to sprzątaczki odkryły, że szyby w jednej z toalet na pierwszym piętrze są popękane od zewnątrz - mówi dyrektor.
Wszystko wskazywało na to, że do aktu wandalizmu doszło w poprzedni weekend - 17 albo 18 lutego.
- Konserwator szkolny pod oknem znalazł ołowiane plomby. Niektóre były powyginane. Czyli ktoś musiał nimi cisnąć z olbrzymią siłą. Może wystrzelił? Na przykład z procy? - zastanawia się.
Kolejne koszty
Trzy uszkodzone szyby trzeba było wymienić, żeby nie stanowiły zagrożenia dla uczniów.
- Na szczęście ubezpieczyciel nie robił problemów i sprawą zajęliśmy się od ręki - mówi Michał Rózański.
Sprawa wandalizmu została zgłoszona na policję. To nie był jednak koniec historii, bo w miniony poniedziałek doszło do kolejnych zniszczeń.
- Konserwator znalazł na terenie szkoły kolejne zużyte plomby. Już wtedy wiedział, że doszło do kolejnego ataku. I się nie pomylił - słyszymy.
Okazało się, że znowu dostała szyba w toalecie. Tym razem jedna.
Śledztwo
Sprawa znowu została zgłoszona na policję. Ale szkoła chce wyjaśnić ją na własną rękę. Śledztwo jednak idzie mozolnie.
- Niestety, nie udało nam się ustalić, co oznaczają napisy na plombach - mówi dyrektor.
Tłumaczy, że jeżeli udałoby się ustalić, skąd pochodzą plomby, to może doszlibyśmy do tego, kim jest sprawca.
Dyrektor informuje, że wstępnie udało się ustalić, gdzie siedział wandal.
- Obok wybitych szyb jest służbowe mieszkanie. Jego lokatorka nie słyszała niczego niepokojącego. Jej pies też milczał. Czyli napastnicy musieli działać z oddali - tłumaczy.
Skąd? Może z odległego o kilkanaście metrów parkingu.
- Nad nim jest niewielki daszek. Z tego miejsca łatwo by było oddać strzał, na przykład z procy - zaznacza Różański.
Policja robi swoje
Policja informuje, że stara się namierzyć sprawcę na własną rękę.
- W tej sprawie toczy się postępowanie w sprawie o niszczenie mienia - informuje aspirant sztabowy Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Informuje, że za to wykroczenie może grozić kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna do 5 tys. zł. O ile sprawca jest pełnoletni. Jeżeli nie - sprawa może trafić do sądu rodzinnego.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź