Prawnicy łódzkiego magistratu mają pomysł na skuteczną walkę z dopalaczami. - Mówimy o dopisaniu jednego artykułu do ustawy, który sprawi, że prawo przestanie być aż tak nieskuteczne - mówi tvn24.pl Sebastian Bohuszewicz, radca prawny. Ustawa ma wskazywać, które substancje są legalne w Polsce, reszta ma być zakazana. - Obowiązujące prawo jest nieszczelne i nieskuteczne. Rząd od miesięcy ignoruje prośby o jego poprawę, więc w końcu sami napisaliśmy projekt jego naprawienia - tłumaczy.
Obowiązujące obecnie prawo ma jedną, olbrzymią wadę. Karze za sprzedawanie dopalaczy, do produkcji których użyto substancji psychoaktywnych, znajdujących się w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. Problem w tym, że dopalacze błyskawicznie zmieniają skład i się "legalizują". Tym samym walka z nimi przypomina zabawę w kotka i myszkę.
W Łodzi władze twierdzą, że od dawna proszą resort sprawiedliwości o uszczelnienie prawa. A ponieważ od miesięcy, jak mówią, apele pozostają bez echa, miejscy prawnicy sami przygotowali projekt zmiany w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.
- Mówimy o dopisaniu jednego artykułu, który sprawi, że prawo przestanie być aż tak nieskuteczne - mówi tvn24.pl Sebastian Bohuszewicz, radca prawny z łódzkiego magistratu.
Co ma w nim się znaleźć? Bohusiewicz tłumaczy, że w projekcie odwraca się obowiązujący do tej pory przepis.
- Zamiast dopisywać kolejne zakazane substancje do listy i ścigać się z producentami dopalaczy, proponujemy stworzenie listę substancji dozwolonych - wyjaśnia prawnik.
Doradzasz? Popełniasz przestępstwo
Pracownicy magistratu proponują też drugą zmianę.
- Zakładamy, że informowanie kogoś o możliwości spożycia substancji w inny, niż przewidział producent będzie karane - mówi Sebastian Bohuszewicz.
Czyli - jak mówi - sprzedawca dopalaczy będzie popełniał przestępstwo za każdym razem, kiedy doradzi, żeby "produkt kolekcjonerski" spalić w lufce albo np. wetrzeć sobie w dziąsło.
Miejscy prawnicy informują, że ich pomysły są obecnie na etapie konsultacji, m.in. z policjantami, prokuraturą i sanepidem. Potem projekt ma być przedstawiony w Sejmie. Łódzcy urzędnicy (w mieście rządzi koalicja PO i SLD) planują przekonać do projektu posłów z różnych partii. Tak, aby zmiany nie utknęły przez podziały polityczne. Co jeżeli to nie wypali?
- Będziemy chcieli zbudować komitet obywatelski, który przedstawi projekt jako inicjatywę obywatelską - mówi mec. Bohuszewicz.
Prawna obsuwa
Na początku czerwca ubiegłego roku Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości mówił w rozmowie z tvn24.pl, że trwają prace nad "skutecznym prawem antydopalaczowym".
- Robimy wszystko co w naszej mocy, żeby przedstawić je jeszcze przed wakacjami - informował wtedy wiceminister.
Już wiadomo, że się nie udało. Jak słyszymy w resorcie, dzieje się tak, bo praca nad nowym prawem jest bardzo trudna. Dodawanie kolejnych pozycji do listy zakazanych w Polsce substancji jest po prostu nieskuteczne.
- Nie jest wielkim osiągnięciem stworzenie kolejnego martwego prawa. Dlatego na wszystko potrzeba czasu - dodawał Jaki.
Łódź kontra dopalacze
Łódzcy urzędnicy od wielu miesięcy próbują utrudniać życie sprzedawcom dopalaczy. Niedawno właściciele budynków, którzy podpisali umowy ze sprzedawcami "legalnych narkotyków" dostali od urzędników wezwania do zapłaty łącznie ponad miliona złotych za spadek wartości gruntów w okolicy.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź