Do nagrań z wizji lokalnej, którą w 1988 r. przeprowadzono w domu Mariusza Trynkiewicza dotarła reporterka programu "Blisko Ludzi" TTV. Na filmie widać, jak morderca przemieszcza się po pokoju i opowiada, jak zadawał śmiertelne ciosy. Nagranie zostało wykonane jeszcze zanim Trynkiewicz usłyszał wyrok kary śmierci, zamieniony po amnestii na 25 lat więzienia. Mężczyzna może wyjść już za kilka dni na wolność.
Film został zarejestrowany w domu Mariusza Trynkiewicza w Piotrkowie Trybunalskim. To tutaj morderca zamordował czterech chłopców w 1988 roku.
Na nagraniu z wizji lokalnej morderca krok po kroku rekonstruuje zbrodnie. - Znalazłem się na wprost chłopców. Zacząłem zadawać uderzenia. Nie wiem, kogo uderzyłem najpierw - opowiada śledczym Trynkiewicz, nazwany wtedy przez media "szatanem z Piotrkowa".
Podczas wizji mężczyzna był opanowany, rzeczowo odpowiadał na pytania prokuratorów. - Pamiętam moment, kiedy zadałem uderzenie od góry w szyję - mówi. Dopytywany przez prokuratora prowadzącego śledztwo, czy ciosy były mierzone, odpowiada: "Nie, (uderzałem) na oślep".
Ukrywał nóż do ostatniej chwili
Na nagraniu Trynkiewicz tłumaczy też, że kiedy wstawał z kanapy i podchodził do swoich późniejszych ofiar, starał się, żeby chłopcy nie zobaczyli ostrza.
- Nóż był w futerale, który nie miał żadnego zabezpieczenia czy zapięcia. Musiałem jedną ręką trzymać za futerał, drugą za rękojeść - mówi. Potem dodaje, że rzucił futerał i znalazł się na wprost chłopców, którzy stali się jego ofiarami.
- Zacząłem zadawać uderzenia - pada stwierdzenie.
Z więzienia na leczenie?
Mariusz Trynkiewicz za poczwórne zabójstwo został w 1989 r. skazany na karę śmierci, zamienioną następnie, w wyniku amnestii na 25 lat więzienia. W Kodeksie karnym nie funkcjonowała wówczas kara dożywocia.
Trynkiewicz może 11 lutego br. opuścić zakład karny. Na mocy ustawy o groźnych przestępcach, która weszła w życie kilka dni temu, sąd może jednak zadecydować o umieszczeniu go w specjalnym ośrodku terapeutycznym. Ustawa dotyczy m.in. postępowania wobec sprawców zabójstw i gwałtów, skazanych w czasach PRL na karę śmierci, a ostatecznie - jak Trynkiewicz - odbywających karę 25 lat więzienia.
"Wciąż niebezpieczny"
Trynkiewicz kończy odbywać wyrok w więzieniu w Rzeszowie. Portal tvn24.pl dowiedział się, że z najnowszych opinii psychologów wynika, iż terapia mężczyzny zaczyna przynosić pierwsze, pozytywne rezultaty. Eksperci dodają jednak, że skazany musi leczyć się dalej.
Z treści, które poznaliśmy obecnie (zawartych w opiniach biegłych i dokumentach SW) wynika także, że u Trynkiewicza "w dalszym ciągu nie pojawia się empatia wobec ofiar popełnionych przestępstw".
Biegli i szefostwo więzienia w Rzeszowie są przekonani, że pierwsze, niewielkie, pozytywne efekty terapii nie zlikwidowały "wysokiego prawdopodobieństwa" popełnienia przez Trynkiewicza "najpoważniejszych czynów zabronionych przeciwko życiu, zdrowiu i wolności seksualnej z użyciem przemocy".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//kdj/kwoj / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi