Grupa 23 nauczycieli sieradzkiego liceum poleciała na wycieczkę do Barcelony. - Mieli wrócić w poniedziałek, ale przez niepokoje w Katalonii nie wrócili - mówi dyrektor szkoły, w której lekcje zostały odwołane.
Do I Liceum Ogólnokształcącego imienia Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu uczęszcza 636 osób. W tym tygodniu jeszcze nie mieli normalnych zajęć. A to dlatego, że niemal połowa kadry nauczycielskiej utknęła w Barcelonie.
- Na wycieczkę, połączoną z wyjazdową radą pedagogiczną wyruszyło 23 belfrów. Cała kadra liczy 50 osób - mówi tvn24.pl dyrektor szkoły Grzegorz Pietrucha.
Grupa wyruszyła w piątek, a do Polski miała wrócić w poniedziałek wieczorem (tego dnia, z powodu Święta Edukacji Narodowej nie było lekcji).
- Późnym wieczorem dowiedziałem się, że nauczyciele nie mogą wrócić. Ich samolot nie odleciał z powodu fali protestów - mówi Pietrucha.
Noc na lotnisku
Nauczyciele z sieradzkiego ogólniaka stanowią połowę grupy turystów z Polski, których wyjazd organizowało jedno z sieradzkich biur podróży.
- Grupa nie dotarła autobusem na lotnisko, z którego miała wystartować do kraju. Część drogi musieli pokonać pieszo. Kiedy byli już w terminalu, rozpoczęły się zamieszki - opowiada Michał Szerer, reprezentujący biuro podróży.
Pracownicy lotniska przestali odprawiać pasażerów.
- Turyści spędzili noc na lotnisku. W tym czasie szukaliśmy rozwiązania - mówi Szerer.
Kiedy biuro podróży martwiło się o los swoich klientów, dyrektor I LO zastanawiał się, jak zorganizować zajęcia w szkole.
Bez lekcji
- We wtorek zajęcia odbywały się w sposób nietypowy. Udało się zadbać o to, żeby nasi uczniowie byli zaopiekowani. Nie były to jedna takie lekcje, które spełniają nasze standardy - podkreśla dyrektor.
Luki w nauczycielskim grafiku były nie do załatania, więc dyrektor Pietrucha wystąpił do starostwa z wnioskiem o zawieszenie zajęć do piątku. Starostwo wyraziło zgodę.
- W szkole mimo zawieszonych zajęć dydaktycznych, cały czas pracują nauczyciele. Możemy zaopiekować się każdym uczniem, który nie może pozostać w domu. Rozumiem, że dla naszych licealistów to nie najlepszy czas, bo nie odbywają się zajęcia - mówi Grzegorz Pietrucha.
Zajęcia, które miały się odbyć będą - jak zapowiada dyrektor - odrabiane.
- Będziemy organizować lekcje w soboty. Nie dopuścimy, żeby uczniowie ucierpieli na całym zamieszaniu - mówi.
Ostatnia prosta?
W piątek sytuacja w ogólniaku ma wrócić do normy. Grupa nauczycieli (i innych turystów z Polski) od czwartkowego poranka jest już na lotnisku El Prat. W czwartek wieczorem mają odlecieć do Polski.
- Do tego czasu przebywali w innym hotelu. Zależało nam, żeby dzisiaj jak najszybciej dotarli na lotnisko. Jeszcze zanim rozpoczną się zapowiadane na dziś blokady dróg - informuje Michał Szerer z biura podróży odpowiedzialnego za wycieczkę.
Na szczęśliwy finał bardzo liczy dyrektor szkoły.
- Do Barcelony wybrali się m.in. emerytowani nauczyciele. Bardzo boimy się o ich zdrowie, wszyscy jesteśmy zdenerwowani. Niech to już się skończy - podkreśla dyrektor.
Zamieszki w Barcelonie
W poniedziałek rano Sąd Najwyższy skazał 9 katalońskich separatystów na kary od 9 do 13 lat więzienia za podburzanie w związku z nielegalnym referendum niepodległościowym przeprowadzonym w tym regionie Hiszpanii 1 października 2017 r. Trzej pozostali oskarżeni w trwającym od lutego 2019 r. procesie zostali uznani za winnych tylko nieposłuszeństwa i uniknęli kary więzienia.
Na znak sprzeciwu wobec werdyktu hiszpańskiego Sądu Najwyższego w wielu miejscach Katalonii odbywają się w poniedziałek manifestacje. Grupa protestujących pojawiła się między innymi na barcelońskim lotnisku El Prat, wywołując problemy z dojazdem do portu. Policja użyła pałek, by rozpędzić protestujących.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View