- Nabijali się z otyłego pracownika. Tamten chłopak nie wytrzymał i pokazał im środkowy palec. Wtedy doszło do ataku - mówią świadkowie awantury, do której doszło w barze sprzedającym kebab na łódzkich Bałutach. Jeden z napastników chciał przeskoczyć na drugą stronę lady, inny rzucał krzesłami w pracowników baru. - Dwóch sprawców usłyszało już zarzuty - informuje policja.
Wszystko wydarzyło się w Poniedziałek Wielkanocny.
- Do lokalu weszło czterech podchmielonych gości. Zaczęli nabijać się z otyłego pracownika baru. Łapali go za klatkę piersiową i się z niego nabijali - opowiadają świadkowie zdarzenia.
Z wersji, którą przedstawili podczas przesłuchań wynika, że "zabawie" przyglądał się umundurowany funkcjonariusz policji, który czekał w barze na zamówienie.
Policjant wyszedł z dwoma klientami na zewnątrz. Przez chwilę z nimi rozmawiał. Potem wrócił do środka i dał pracownikom kartkę.
- Był tam numer do dyżurnego policji. Mówił, żeby dzwonić, jeżeli będzie działo się coś niepokojącego - opowiadają pracownicy baru.
Po pewnym czasie funkcjonariusz odebrał zamówienie i wyszedł z lokalu. Wtedy niewybrednie nabijający się z pracownika baru klienci stali się jeszcze bardziej agresywni.
Świadkowie twierdzą, że jeden z nich zaczął krzyczeć do chłopaka za barem: "rób to rollo (typ kanapki - red.), ty świnio, czarnuchu". Te słowa słyszało ośmiu świadków (sześciu pracowników baru i dwóch klientów).
- Wyzywany chłopak nie wytrzymał i pokazał tamtym środkowy palec - wyjaśnia jeden z pracowników baru.
Krzesłem w głowę
Potem doszło do ataku. Jego przebieg możemy oglądać na nagraniach z kamer zainstalowanych w lokalu. Widać na nich, jak jeden z mężczyzn podbiega do lady i pluje na pracowników. Ten w odpowiedzi próbuje oblać napastnika sosem.
Koledzy tego, który miał zostać ubrudzony, przez chwilę stoją w milczeniu. Potem jeden z nich ogląda kurtkę i z wściekłością ją zdejmuje. Zaczyna się druga, znacznie bardziej agresywna fala ataków.
Napastnik stara się przeskoczyć na drugą stronę baru. W międzyczasie trzeci z agresorów łapie za krzesło stojące przy stole i ciska nim w broniących się pracowników. Uderza ono w głowę jednego z nich.
Potem w kierunku baru lecą jeszcze dwa krzesła. Jedno odbija się od lady, drugie trafia w wyposażenie kuchni. Napastnicy jeszcze przez chwilę odgrażają się pracownikom baru, a potem wychodzą na zewnątrz.
Miejscowi i nietrzeźwi
W tej sprawie zarzuty usłyszało już dwóch mężczyzn - to 34- i 39-latek z Bałut. Znani wcześniej policji.
- Dzielnicowi na podstawie rysopisów klientów szybko ich wytypowali - wyjaśnia mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Zatrzymani zostali godzinę po zajściu. Byli kilka ulic od baru, w którym doszło do awantury.
- Obydwaj byli nietrzeźwi. Jeden miał w organizmie 1,5 promila alkoholu, drugi nieco ponad promil - wyjaśnia Kącka.
"Zaraz tu będzie gorąco" czy "tu może być gorąco"
Mężczyźni trafili do policyjnej izby zatrzymań. Dzień później zostali rozpoznani przez pracowników baru jako agresorzy.
- Usłyszeli zarzuty znieważenia na tle narodowościowym, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Śledczy zawnioskowali do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych - wyjaśnia policjantka.
Funkcjonariusze wciąż poszukują dwóch innych sprawców podejrzewanych o zniszczenie mienia. Za to może im grozić do 5 lat za kratkami.
Mł. insp. Joanna Kącka potwierdza, że tuż przed zdarzeniem w lokalu przebywał funkcjonariusz policji.
- Dokładnie przeanalizujemy tę sytuację. Sprawdzimy, czy w tej sytuacji zachował się prawidłowo - kończy Kącka.
Wątpliwości co do tego ma menadżer lokalu. W swoich zeznaniach stwierdził, że policjantowi powiedział o tym, że "zaraz w lokalu będzie gorąco". A mimo to policjant miał ograniczyć się do pozostawienia numeru telefonu.
- Policjant z kolei twierdzi, że menadżer powiedział, że w "lokalu może być gorąco". Dlatego też policjant poinstruował pracowników o tym, co należy zrobić w razie zagrożenia i wręczył bezpośredni numer do dyżurnego, który tego dnia miał dyżur - kończy Kącka.
Autor: bż/kv/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź