Rodzice kierowcy, który wraz z żoną i pięcioletnim synkiem zginął 16 września na autostradzie A1 w tragicznym wypadku, nie dostaną pieniędzy z polisy OC sprawcy. Towarzystwo oddaliło wniosek o wypłatę środków, bo - jak tłumaczy w piśmie skierowanym do pełnomocnika poszkodowanych - taką decyzję trzeba podjąć, jeżeli "nie można ustalić winy któregokolwiek z uczestników kolizji". - To skandaliczna decyzja - grzmi mecenas Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich rodziny, która zginęła w wypadku.
Mecenas Kowalski wystąpił do towarzystwa ubezpieczeniowego o wypłatę zadośćuczynienia dla rodziców kierowcy za śmierć syna niedługo po pogrzebie trzyosobowej rodziny, która zginęła w głośnym wypadku na A1.
Jak wynika z ustaleń prokuratury, pędzące ponad 308 km/h auto bmw kierowane przez 32-letniego Sebastiana M. uderzyło w tył kii, w której jechała trzyosobowa rodzina. Uderzone w tył auto się zapaliło - rodzice i ich pięcioletni synek zginęli w płomieniach.
- Wniosek o wypłatę środków złożyłem w imieniu rodziców kierowcy. W takim zakresie, jak to było możliwe, załączyłem dokumenty z akt postępowania przygotowawczego. Przekazałem to, co mogłem ujawnić, co wydawało mi się dla ubezpieczyciela najbardziej istotne, a więc wykluczenie sprawstwa kierowcy samochodu kia - opowiada mecenas Kowalski.
Odpowiedź przyszła do jego kancelarii we wtorek, 14 listopada. Ubezpieczyciel nie zgodził się na wypłatę pieniędzy.
- Uzasadnienie, które otrzymałem, jest nie tylko lakoniczne i mało empatyczne, ale wręcz skandaliczne - mówi prawnik.
Odmowa wypłaty
W skierowanym do prawnika piśmie, do którego dotarł dziennikarz TVN24 Paweł Skalski, czytamy, że w sprawie wypadków komunikacyjnych obowiązuje "odpowiedzialność cywilna na zasadzie winy". W razie zdarzenia - jak tłumaczy towarzystwo - "naprawienia szkody można żądać na zasadach ogólnych".
W praktyce, jak podnosi ubezpieczyciel, oznacza to, że trzeba wykazać, że wskazany sprawca ponosi winę za spowodowanie szkody. Towarzystwo ubezpieczeniowe wskazuje jednak, że na razie nie można wskazać, kto jest winny:
"Trzeba (...) wykazać, jaka była przyczyna wypadku i kto dopuścił się naruszenia bezpieczeństwa. Jeśli z konkretnych okoliczności zdarzenia wynika, iż nie można ustalić winy któregokolwiek z uczestników kolizji, roszczenia zostają oddalone" - czytamy w przesłanym piśmie.
- Mówimy o jednym z najgłośniejszych wypadków ostatnich lat. Sprawcy zostały zaocznie przedstawione zarzuty, prokuratura otwarcie informuje o tym, jakie są ustalenia. Trudno zatem zrozumieć postawę ubezpieczyciela - mówi mec. Łukasz Kowalski.
Podkreśla, że towarzystwo, gdyby chciało "wykazać odrobinę dobrej woli", mogłoby uznać zasadność chociaż w części.
- Zamiast tego wybrano mało empatyczną metodę, która rodzi obawę, że cały proces związany z wypłatą pieniędzy będzie bardzo długotrwały. Nawet wieloletni - mówi prawnik.
Czytaj też: Sebastian M. zatrzymany na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jest wniosek o ekstradycję
Zaznaczył, że złoży odwołanie do ubezpieczyciela oraz rozważa złożenie skargi do Rzecznika Finansowego (powołany przez premiera w celu wspierania klientów w sporach z podmiotami rynku finansowego - przyp. red.).
"Doniesienia medialne" niewystarczające dla ubezpieczyciela
O decyzję w sprawie wypłaty zadośćuczynienia zapytaliśmy biuro prasowe ubezpieczyciela, firmę Compensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Biuro stwierdziło, że ze względu na tajemnicę ubezpieczeniową nie może komentować konkretnej sprawy.
W stanowisku przesłanym tvn24.pl otrzymaliśmy jednak informację, w jaki sposób towarzystwo analizuje podobne przypadki. Towarzystwo wskazuje, że podstawą prawną jest art. 436 §2 Kodeksu cywilnego, który wskazuje konieczność udowodnienia, że wskazany sprawca ponosi winę za spowodowanie szkody.
W razie zderzenia się mechanicznych środków komunikacji poruszanych za pomocą sił przyrody wymienione osoby mogą wzajemnie żądać naprawienia poniesionych szkód tylko na zasadach ogólnych. Również tylko na zasadach ogólnych osoby te są odpowiedzialne za szkody wyrządzone tym, których przewożą z grzeczności.
"Doniesienia medialne teoretycznie wskazujące winnego nie mogą być dla Towarzystwa przesłanką do uznania roszczenia" - argumentuje biuro prasowe.
Takim wskazaniem jest za to - jak przekazuje biuro prasowe - prawomocny wyrok sądu wskazujący sprawcę zdarzenia. Mogą to też być zeznania świadków czy opinia biegłego. Argumenty te jednak, jak czytamy w stanowisku wysłanym do naszej redakcji, mogą być brane pod uwagę, żeby nie trzeba było czekać na koniec procesu. Żeby jednak ta krótsza droga była możliwa, towarzystwo musi wystąpić do prokuratury o wgląd w akta prowadzonego postępowania. Na to jednak - jak wskazuje biuro prasowe towarzystwa, w którym ubezpieczał się Sebastian M. - śledczy nie zawsze się godzą.
Ubezpieczyciel podkreśla, że poszkodowani nie będą musieli ponawiać wniosku o wypłatę zadośćuczynienia.
"W momencie, gdy Towarzystwo otrzyma dokumenty potwierdzające wyłączną winę wskazanego sprawcy, wznowi postępowanie likwidacyjne i wypłaci odszkodowanie" - przekazuje ubezpieczyciel.
Ekspert: przynajmniej część świadczenia powinna zostać wypłacona
O stanowisko towarzystwa ubezpieczeniowego i podnoszoną argumentację zapytaliśmy Aleksandra Daszewskiego, radcę prawnego z Biura Rzecznika Finansowego. W rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że świadczenia realizowane przez OC mają między innymi na celu możliwie sprawne wsparcie finansowe poszkodowanych.
- To głównie dla nich został stworzony mechanizm kompensacji szkód związanych z wypadkami drogowymi. W sytuacji kiedy dowody na winę sprawcy są jednoznaczne, środki - a przynajmniej ich bezsporna część - powinna zostać wypłacona maksymalnie w ciągu 30 dni od dnia zgłoszenia szkody - mówi ekspert.
Podkreśla, że po dokładnym zbadaniu sprawy możliwa będzie dalsza wypłata (tu głównie w kwestii wysokości zadośćuczynienia dla najbliższych czy pełnego zwrotu kosztów pogrzebu).
- Będzie to zależało od dodatkowo zebranych dowodów w sprawie, które mogą spowodować dopłatę do uprzednio przyznanych kwot - mówi ekspert. Ocenia przy tym, że towarzystwo ubezpieczeniowe powinno w tym zakresie "wykazać dobrą wolę i przede wszystkim empatię wobec tej tragicznej w skutkach szkody":
- Zasadniczo nie powinno się wydłużać procesu likwidacji szkód w takich tragicznych w skutkach sprawach - mówi Daszewski.
Zwraca też uwagę, że nawet w przypadku gdy sprawca był nietrzeźwy, następuje wypłata środków z polisy na rzecz poszkodowanych, a następnie towarzystwo występuje o zwrot wypłaconych środków do sprawcy na zasadzie regresu nietypowego.
- Co do istoty w systemie kompensaty szkód komunikacyjnych chodzi o to, żeby poszkodowani jak najszybciej otrzymali pieniądze i nie musieli czekać na zakończenie długotrwałych procedur. Tu właśnie zakład ubezpieczeń powinien być wysoce aktywny, możliwie pilnie zbadać swoją odpowiedzialność, zebrać dowody w sprawie i realizować na rzecz poszkodowanych świadczenia - kończy Aleksander Daszewski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim