10-letni Miłosz z Radomska (Łódzkie) uratował życie swojemu ojczymowi po tym, jak ten stracił przytomność, a samochód, którym jechali autostradą A1, uderzył w przydrożne barierki. Chłopiec zadzwonił pod numer alarmowy 112 i przez blisko pół godziny rozmawiał z operatorką, która instruowała go, co ma robić do czasu przyjazdu służb.
Do zdarzenia doszło 16 grudnia 2022 roku na autostradzie A1 na wysokości Łodzi. 10-letni Miłosz jechał ze swoim ojczymem i psem Burzą po dziadka do szpitala. Na drodze panowały bardzo trudne warunki, padał śnieg i było ślisko. W pewnym momencie pojazd zjechał z drogi i uderzył w barierki. - Zobaczyłem, że tata stracił przytomność i z jego ust zaczęła lecieć krew - opowiada chłopiec.
"Operator 53, w czym mogę pomóc?"
Zaraz po zdarzeniu 10-latek wyciągnął telefon i zadzwonił pod numer alarmowy 112. "Operator 53, w czym mogę pomóc? Mieliśmy wypadek, jesteśmy na autostradzie A1, mojemu tacie leci krew z ust, stracił przytomność" - to fragment rozmowy Miłosza z operatorką numeru alarmowego 112 - panią Eweliną, która była wówczas na dyżurze. - Bardzo się wystraszyłem tej całej sytuacji. Tata stracił przytomność, z jego ust zaczęła lecieć krew - wspomina to, co się wydarzyło 10-letni Miłosz. Chłopiec przyznaje, że wiedział, gdzie szukać pomocy. - Wiedziałem, że trzeba zadzwonić pod numer 112, nauczyłem się tego w szkole, w trzeciej klasie. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i od razu zadzwoniłem - relacjonuje chłopiec. Chłopiec zapamiętał całą rozmowę z panią Eweliną. - Pani pytała mnie, gdzie doszło do zdarzenia, kiedy i co się wydarzyło. W trakcie rozmowy pytała, czy mamy choinkę, co bym chciał dostać od Mikołaja i jakiego mam psa. Pamiętam też, że kilkukrotnie pytała o stan mojego taty i kazała mi odchylać jego głowę, tak żeby swobodnie oddychał. Dzięki tej pani przestałem się stresować - opisuje 10-latek.
Operatorka numeru 112: jestem z niego dumna
- Z tej rozmowy doskonale pamiętam, że był to niezwykle rezolutny chłopiec, pomocny i stosował się do moich zaleceń, słuchał mnie - wspomina pani Ewelina, która pełniła dyżur w Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
- Wtedy bardzo ważne było, żeby udrażniał drogi oddechowe swojego taty. Od tego było uzależnione, to czy mężczyzna przeżyje i chłopiec cały czas to robił - obserwował tatę, rozmawiał ze mną i przyglądał się sytuacji na drodze. Był bardzo, bardzo opanowany. Ten chłopiec z pewnością jest bohaterem. On uratował tacie życie. Naprawdę jestem z niego dumna i myślę, że jego rodzice też powinni być dumni, bo widać jak dobrze go wychowali - dodaje.
"Jestem dumny z syna"
Ojczym Miłosza - pan Kamil - o tym, że syn zadzwonił pod numer alarmowy 112 i uratował mu życie dowiedział się na drugi dzień. - To było zaskoczenie, radość i wzruszenie. Masa była tych emocji, bo Miłosz uratował mi życie. Człowiek się cieszy z tego, że żyje. Z drugiej strony jest też duma, bo jednak te nauki nie poszły na marne, zostały wykorzystane w praktyce. Jestem dumny z syna - powiedział pan Kamil. Mężczyzna przechodzi teraz szereg badań, żeby dowiedzieć się, co było powodem nagłej utraty przytomności. Jak mówił, wcześniej nie miał problemów zdrowotnych. Nie wykluczył, że do zdarzenia mogło przyczynić się zmęczenie spowodowane pracą na nocną zmianę.
Mały bohater
Mama Miłosza, w chwili zdarzenia była w domu. Kiedy dowiedziała się, co się stało, sama zadzwoniła po pomoc. Tam usłyszała, że na miejsce jadą już służby, które powiadomił jej syn. - Naprawdę byłam bardzo zaskoczona. Syn, kiedy do niego zadzwoniłam na komórkę Kamila, był bardzo opanowany, nie wykazał paniki, żadnych oznak przerażenia. Naprawdę jestem zachwycona jego zachowaniem - mówi wzruszona pani Karolina. I dodaje: - W szkole na temat takich sytuacji była tylko jedna lekcja, były podane numery telefonów i tylko tyle, więc naprawdę nie wiem, skąd miał taki pomysł, w jaki sposób to zgłosić, że się odważył i natychmiast o tym pomyślał.
Miłosz i pani Ewelina zostaną nagrodzeni przez wojewodę łódzkiego w przeddzień Europejskiego Dnia Numeru Alarmowego 112, który przypada 11 lutego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24