- Woda nie jest skażona, a cała akcja była niepotrzebna - tak o zachowaniu radomszczańskich działaczy Prawa i Sprawiedliwości mówi dyrekcja szpitala, który został odwiedzony przez grupę kandydatów w zbliżających się wyborach samorządowych. Ci twierdzą, że przyniesienie baniaków z wodą było "reakcją na brak reakcji miasta".
W sobotę działacze Prawa i Sprawiedliwości z Radomska (woj. łódzkie) wkroczyli do szpitala powiatowego. Przynieśli baniaki z wodą. Była to ich reakcja na informację o zakażeniu bakteriami coli w wodociągach miejskich, choć sanepid podkreślał, że bakterie nie są chorobotwórcze i nie stanowią zagrożenia.
"Zamieszanie i zaniepokojenie wśród pacjentów"
Zamieszanie zaczęło się w sobotę, od akcji kandydatów PiS na miejskich i powiatowych radnych. - W związku z wczorajszą sytuacją, kiedy sanepid powiadomił o skażeniu radomszczańskiej wody i tym, że nie mogliśmy się doczekać na żadną reakcję, nawet informacyjną, ze strony władz miasta, uważamy, że sytuacja jest nie do przyjęcia - mówił wówczas jeden z kandydatów do rady. I deklarował: przywieźliśmy tę wodę do OIOM-u (Oddział Intensywnej Opieki Medycznej - red), ale jesteśmy gotowi na każdą pomoc.
Wizyta osób rozdających wodę zaniepokoiła pacjentów. - Niewątpliwie spowodowało to zamieszanie, ponieważ przychodzą ludzie, którzy twierdzą, że woda w szpitalu nie nadaje się do spożycia. To niewątpliwie wywołało zaniepokojenie wśród pacjentów, ale zagrożenia takiego w żadnym stopniu nie było - podkreśla Artur Flejterski, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa szpitala powiatowego w Radomsku.
Dyrekcja: zagrożenia nie ma i nie było
Ryzyka dla hospitalizowanych nie było, bo szpital korzysta z własnego ujęcia wody. Jest niezależne od miejskiej sieci wodociągów. - Przeprowadzamy okresowe badania czystości wody i nie budzi ona wątpliwości. W sobotę także zleciłem wykonanie badania. Dziś dostaliśmy wynik, że woda jest całkowicie czysta, nie ma bakterii i nie ma przeciwwskazań, żeby pić ją nawet z kranu - informuje Flejterski.
Co na to sprawcy zamieszania? Na spotkaniu z dziennikarzami poinformowali, że w szpitalu byli, ale zgody od dyrekcji nie mieli. Jednak - jak twierdzą - zgody takiej nie potrzebowali. Kandydaci z PiS mieli też wiedzieć, że szpital ma własne źródło wody. Swoim zachowaniem, jak tłumaczą, chcieli zwrócić uwagę na temat stanu wody w Radomsku.
"To była reakcja na brak reakcji"
- Nie robiliśmy kampanii wyborczej. To była nasza spontaniczna reakcja, bo jesteśmy mieszkańcami tego miasta. To była reakcja na brak reakcji władz miasta na potencjalne zagrożenie. O nim nikt nie przekazał czytelnej informacji - tłumaczył Szymon Zyberyng.
Szpital już wcześniej zapowiedział, że o zachowaniu przedstawicieli PiS zawiadomi prokuraturę. Wciąż jednak takie zawiadomienie nie zostało złożone. Jak relacjonował Piotr Borowski, reporter TVN24, prawnicy szpitala analizują zapisy z monitoringu, by mieć pewność, którędy dokładnie poruszały się osoby, które chciały podzielić się z pacjentami wodą. - Wiadomo, że byli na oddziale dziecięcym. Pytanie, czy weszli na OIOM, czy też nie. Działacze PiS zapewniali, że progu OIOM-u - gdzie panują sterylne warunki i gdzie leżą najciężej chorzy - nie przekroczyli, że zostawili te baniaki przed wejściem - przekazał Borowski.
Autor: tam/mś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24