Mężczyzna i kobieta z zakupami wychodzą z marketu i idą do radiowozu. - Podczas służby jeździcie na zakupy, a podatnicy za to płacą - mówi twórca nagrania, które pojawiło się w internecie zwracając się do osób podróżujących radiowozem. W odpowiedzi słyszy, że "kupują śniadanie" i że ich wóz ma awarię. Po chwili jednak auto bez problemu odjeżdża. Sprawę bada łódzka policja, która wstępnie ustaliła, że "raczej nie doszło do niczego złego".
Film opublikowany na jednym z portali internetowych przedstawia sytuację, która miała wydarzyć się w pobliżu jednego z łódzkich marketów.
Film rozpoczyna się od kadru, na którym widać zaparkowany radiowóz "drogówki" pod jednym ze sklepów. OBEJRZYJ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN NA TEN TEMAT.
Po chwili, autor nagrania podchodzi do dwóch osób wychodzących z marketu (w ręku trzymają torby) i dopytuje, dlaczego podczas służby robią zakupy. Zaskoczona para odpowiada, że "nie musi iść do samochodu" i zmienia kierunek marszu. Dopiero po pewnej chwili mężczyzna i kobieta wracają do zaparkowanego wozu policyjnego. Rozpoczyna się dialog:
- Pan robi zakupy, a ja płacę za to podatki - mówi autor nagrania.
- Nie, ja śniadanie kupuję (...) chce pan sfilmować jedzenie? - odpowiada nieumundurowany mężczyzna.
Po chwili dopowiada, że "wóz ma awarię" i na dowód pokazuję tabliczkę z napisem "awaria". Po chwili jednak samochód z parą (i zakupami) bez problemu odjeżdża spod marketu.
Na przerwie, czy jednak nie?
Głos należący do autora nagrania sugeruje, że na filmie widać policjanta na służbie i jego żonę. Tej wersji nie potwierdza jednak łódzka policja, która od poniedziałku, kiedy to nagranie trafiło do sieci, wyjaśnia sprawę.
- Na nagraniu widać nasz radiowóz. Ustaliliśmy, że na nagraniu widać pracowników administracji, którzy nie są funkcjonariuszami - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl komisarz Adam Kolasa.
I dodaje, że zadaniem uwiecznionych na nagraniu pracowników jest m.in. rozwożenie dokumentów pomiędzy różnymi instytucjami współpracującymi z policją i normą jest to, że poruszają się radiowozem po mieście.
- Sprawdzimy, czy pracownicy poszli na zakupy w czasie przysługującej im przerwy - mówi kom. Kolasa.
I dodaje, że ewentualne ukaranie pracowników administracyjnych, będzie odbywało się na zupełnie innych zasadach niż policjantów.
- Kwestie dyscyplinarne określa w przypadku osób uwiecznionych na nagraniu kodeks pracy - dodaje Adam Kolasa.
Awaria widmo?
Dlaczego jednak pracownicy administracji próbowali najpierw uniknąć nagrania, jak wsiadają do samochodu a potem tłumaczyli się rzekomą awarią?
- Nie rozmawialiśmy jeszcze z pracownikami. Trwa postępowanie wyjaśniające - ucina Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Policja szuka autora
Kolasa poinformował tvn24.pl, że funkcjonariusze starają się dotrzeć do osoby, która nagrała pracowników policji.
- Chcemy możliwie dokładnie dowiedzieć się, kiedy doszło do zdarzenia. Na tej podstawie będziemy podejmować kolejne kroki - mówi kom. Kolasa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź