Każdy kierowca i motorniczy przed wyjazdem w trasę będzie badany alkomatem. Kontroli musi spodziewać się też w czasie pracy. Za dwa tygodnie zacznie obowiązywać nowy regulamin pracy łódzkiego przewoźnika. To konsekwencje tragicznego wypadku, który w miniony poniedziałek spowodował pijany motorniczy.
Przed wyjazdem w trasę - kontrola alkomatem. Kolejne, wyrywkowe, w czasie jazdy - w pobliżu pętli autobusowych i tramwajowych. Tuż przed zakończeniem pracy - kolejna, ostatni test na trzeźwość. Formalnie tak będzie wyglądać praca łódzkich kierowców i motorniczych za dwa tygodnie, bo wtedy w życie wejdzie nowy regulamin pracy. Wczoraj projekt zmian zaproponowany przez szefostwo Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego poparły związki zawodowe.
- Nigdy nie broniliśmy pracowników, którzy próbowali pracować pod wpływem alkoholu. Zaostrzenie przepisów powinno wpłynąć na świadomość pracowników - powiedział TVN24 Krzysztof Frątczak, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w łódzkim zakładzie.
W sprawnym przeprowadzaniu kontroli ma pomóc 30 nowych urządzeń badających trzeźwość. Wszystkie zostały zakupione w środę, tym samym łączna liczba alkomatów w łódzkim MPK wzrosła do 50.
Decyzje o zmianach w regulaminie zostały podjęte po tragicznym wypadku, do którego doszło w miniony poniedziałek w centrum Łodzi. Pijany, 34-letni motorniczy spowodował wypadek, w którym zginęły trzy kobiety - dwie zmarły na miejscu, trzecia w czwartek w szpitalu. Oprócz tego ranny został 37-latek, kierowca samochodu, w który uderzył tramwaj.
Już kontrolują
Mimo, że nowy regulamin jeszcze nie obowiązuje, łódzki przewoźnik już teraz dokładnie sprawdza trzeźwość wszystkich pracowników wyjeżdżających w trasę.
- Przed tygodniem, trzeźwość naszych kierowców była badana, kiedy ich zachowanie zaniepokoiło dyspozytora ruchu. Teraz do badań przystępujemy dużo częściej - podkreśla Sebastian Grochala, rzecznik łódzkiego MPK.
Przy wielu pętlach tramwajowych i autobusowych już teraz można spotkać dyspozytorów ruchu wyposażonych w alkomaty.
Zapobiec kolejnej tragedii
Władze łódzkiego MPK zapewniają, że przed tragicznym poniedziałkiem w historii przedsiębiorstwa nie było sytuacji, żeby pijany pracownik spowodował wypadek.
- Zdarzały się przypadki, że pracownicy przychodzili nietrzeźwi do pracy, ale wtedy nie wyjeżdżali w trasę - mówi Zbigniew Papierski, prezes MPK i podkreśla, że tacy nietrzeźwi pracownicy byli natychmiast zwalniani.
Taki sam los spotkał Piotra M., 34-latka, który spowodował w miniony poniedziałek tragiczny wypadek w centrum Łodzi.
Wypadek, który wstrząsnął miastem
Tuż przed godz. 13:00 w święto Trzech Króli, na skrzyżowaniu Piotrkowskiej i ul. Brzeźnej doszło do wypadku, w którym zginęły trzy kobiety. Motorniczy, który spowodował wypadek był pijany, tuż po wypadku miał 1,2 promila alkoholu w organizmie.
Prokuratura przyznaje, że nadal niewyjaśniony jest ostateczny przebieg zdarzenia. Relacje świadków nie są bowiem jednoznaczne. Śledczy udostępnili w środę nagranie z monitoringu, na którym widać moment tragedii. Widać na nim, jak rozpędzony tramwaj wjeżdża na skrzyżowanie. Chwilę później dochodzi do wypadku.
- Tramwaj nie zatrzymuje się na przystanku i wjeżdża na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Uderza w samochód osobowy i taranuje grupę pieszych - mówi Kopania.
34-letni motorniczy pił alkohol w czasie pracy, do butelki sięgał w czasie postojów na pętlach tramwajowych. Grozi mu do 12 lat więzienia, wczoraj trafił na trzy miesiące do aresztu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź