Na drugim piętrze budynku, na zewnętrznej części parapetu, siedziała mała dziewczynka. Policjanci przekonali czterolatkę, aby wróciła do środka. W mieszkaniu spała jej matka. Kobieta była trzeźwa i bardzo zaskoczona.
41-letni mieszkaniec Pabianic, jedząc wspólnie z żoną śniadanie, zauważył, że na zewnętrznej części parapetu okna siedzi małe dziecko. Dziewczynka znajdowała się na drugim piętrze w bloku naprzeciwko. Była w dużym niebezpieczeństwie. Natychmiast zadzwonił na numer alarmowy. Na miejsce pojechały dwa patrole policji i cztery zastępy straży pożarnej.
Negocjacje z czterolatką
- Kiedy funkcjonariusze stanowczo poprosili malucha, aby wrócił do środka, ten posłuchał się i wszedł do mieszkania. W tym czasie druga załoga stróżów prawa próbowała dostać się do zamkniętego lokalu. Dziewczynka była za mała, by dosięgnąć górnego zamka drzwi. Dopiero strażakom udało się wejść przez otwarte okno i otworzyć drzwi. Okazało się, że czterolatka nie była sama - opisuje w komunikacie podkom. Agnieszka Jachimek z pabianickiej policji.
Wypadła jej zabawka
W mieszkaniu spała jej matka. Kobieta była bardzo zaskoczona wizytą policjantów. 24-latka została zbadana alkomatem i narkotesterem. Była trzeźwa i nie znajdowała się pod działaniem środków zabronionych. Przyznała, że odsypiała nocne zmiany w pracy. Z kolei jej córka poinformowała policjantów, że za pomocą krzesełka weszła na blat kuchenny i otworzyła okno. W trakcie zabawy upuściła zabawkę, która wypadła jej przez okno. Chcąc zobaczyć, czy nic jej się nie stało, wyszła na parapet
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Pabianice