- Porównując człowieka do budynku można powiedzieć, że emocje są na dachu, a racjonalne myślenie w piwnicy. My pomagamy bezpiecznie zejść na dół; do argumentów, że lepiej się poddać - mówi Krzysztof Balcer, niegdyś policyjny negocjator, dziś szkolący innych, młodszych. Jak to się robi i dlaczego negocjator nigdy nie nosi np. rękawiczek - opowiada portalowi tvn24.pl.
W Polsce jest ich około 300. Pracują w cieniu jednostek antyterrorystycznych i policyjnych kogutów. Z dala od kamer i mikrofonów. Ich bronią jest głos. Przez telefon robią wszystko, żeby przestępca nie zabijał zakładników; żeby samobójca nie zrobił kroku w przepaść.
- Negocjator jest jak komandos, tyle, że zamiast nabojów używa wiedzy i intuicji. W naszych rękach jest ludzkie życie. Każdy błąd może oznaczać czyjąś śmierć - mówi Krzysztof Balcer.
Dawniej negocjator, który uczestniczył w najtrudniejszych akcjach. Dzisiaj ten, od którego zależy, komu powierzone zostaną negocjacje z przestępcą, bądź desperatem.
To nie jest praca dla wszystkich. Często pracuje się w święta, bo wtedy jest najwięcej potencjalnych samobójców. Praca w nocy to też normalka.
- Telefon nigdy nie dzwoni w dobrym momencie. Kiedy idziesz na akcje, to nie wiesz, czy wrócisz do domu za godzinę, czy za dwa dni. Wiesz też, że możesz nie wrócić nigdy - dodaje Balcer.
Wie, co mówi. W 2007 roku, według jego relacji, kula przeleciała 8 centymetrów od niego. Strzelał do niego strażnik więzienny z Sieradza, który wcześniej zabił trzech policjantów. Wszyscy byli znajomymi naszego rozmówcy.
Walcząc o czas
- Hipotetyczna sytuacja. Przestępca ma pięcioro zakładników. Dzwoni do negocjatora i mówi - uwolnię czterech, ale w zamian chcę amunicji i transportu. Odjadę z jednym zakładnikiem. Co powinien odpowiedzieć negocjator? - pytamy naszego rozmówcy.
- Powinien podziękować za uwolnienie czterech osób. Później powinien wrócić do rozmowy - odpowiada.
- Przestępca nie będzie czuł się oszukany? Potraktuje to jak kłamstwo, złamanie umowy - dopytujemy.
- Nigdy nie kłamiemy. Czasami po prostu nie mówimy wszystkiego - tłumaczy Balcer.
Co ma na myśli nasz rozmówca? Negocjatorzy i antyterroryści są jak dwie strony tej samej monety. Kiedy zawodzą argumenty, w grę wchodzi siła.
- Czasami po prostu zdobywamy czas niezbędny do przeprowadzenia akcji AT. Rozwiązanie siłowe nie oznacza, że negocjator poniósł klęskę - podkreśla.
Otworzyć twierdzę
Zadanie negocjatora jest teoretycznie proste. Pracując z zabarykadowanym przestępcą przetrzymującym zakładników ma przekonać go do wyjścia i oddania się w ręce policji. Tylko tyle i aż tyle.
- Jeżeli przestępca się barykaduje, to w naszej terminologii zamyka się w twierdzy. Twierdzą może być mieszkanie, bank albo nawet polana w lesie - opowiada policjant.
Jak wydobyć przestępcę z twierdzy? Najlepiej poprzez rozmowę telefoniczną.
- To najlepszy sposób prowadzenia negocjacji. Negocjator nie jest zagrożony, a napastnik nie boi się nagłej interwencji służb - słyszymy.
A strachu u przestępcy trzeba unikać jak ognia. W emocjach ludzie działają nieracjonalnie. Uzbrojony, wystraszony i zestresowany przestępca może być niebezpieczny - na przykład dla zakładników.
Co można, czego nie
Negocjatorzy zazwyczaj nie przedstawiają się jako funkcjonariusze policji, ale zapytani nigdy nie ukrywają, gdzie pracują.
Podczas negocjacji zresztą nie wolno kłamać. Nie chodzi tutaj o żadną moralność, ale o skuteczność.
- Ludzie potrafią wyczuć kłamcę. Nawet niewinna "wtopa" może się źle skończyć. Kłamstwo to brak szacunku, a brak szacunku powoduje agresję. Nie możemy sobie pozwolić na taką eskalację - opowiada policjant.
To nie koniec obostrzeń. Podczas rozmowy z przestępcą nie wolno mówić "nie". To nie oznacza, że trzeba się na wszystko zgadzać. Zadaniem funkcjonariusza jest takie prowadzenie rozmowy, żeby przestępca sam zrozumiał, że jego żądania są irracjonalne.
W czym tkwi siła negocjatora? W empatii. Kiedy przestępca krzyczy, negocjator też może. Kiedy przestępca przeklina, negocjator też. Tylko ciszej. Chodzi o rozładowanie emocji.
- Jeżeli porównać człowieka do budynku, to emocje są na dachu, a racjonalne myślenie w piwnicy. My pomagamy zejść tym ludziom z pułapu serca do pułapu mózgu - tłumaczy Balcer.
A często jedynym racjonalnym wyjściem jest po prostu wyjście z twierdzy. Nigdy nie mówi się o "poddaniu się", zawsze "wyjściu".
Czasami jednak przestępca jest socjopatą i trudno rozmawiać z nim racjonalnie. Ale dla doświadczonego negocjatora to też nie problem.
- Każda osoba ma czuły punkt. Nawet najwięksi psychopaci mają coś, na czym im zależy. Na przykład mają fiksację na punkcie bycia w centrum uwagi. W takim przypadku zmieniamy strategię. Gramy czułym punktem - opowiada nasz rozmówca.
Nie odwracaj się ode mnie
Negocjatorzy nie tylko pracują z przestępcami. Wiele ich akcji to próba przekonania niedoszłego samobójcy, żeby nie odbierał sobie życia.
- Jeżeli ktoś stoi na dachu wieżowca, to znaczy, że cały świat się od niego odwrócił. Negocjator jest jak ostatnia instancja świata, który odrzucił daną osobę - opowiada tvn24.pl Balcer.
Dlatego też negocjator nawet w czasie zimy nie może mieć rękawiczek (widoczne dłonie podświadomie otwieramy jako domena ludzi szczerych) i pod żadnym wypadkiem nie może się plecami odwracać od niedoszłego samobójcy.
- "Odejdź stąd, zostaw mnie w spokoju" to zdanie, które często słyszymy w takich sytuacjach. Samobójca nie chce, żeby go zostawić. To taki test ostatniej szansy, czy ktoś go opuści w tragicznym położeniu, czy też nie - opowiada nasz ekspert.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź