"Pasażerowie chcieli mnie zlinczować". Motorniczy nie rozjechał kota, dostał nagrodę

Motorniczy został nagrodzony
Motorniczy został nagrodzony
Źródło: TVN24 Łódź

Wyżej wycenił życie kota niż czas swoich pasażerów, dlatego mu się dostało. - Mówili, że jestem chory psychicznie. Wyzywali od debili - mówi łódzki motorniczy. Za swoją postawę dostał właśnie nagrodę.

Tramwaj zatrzymał się przed rondem Lotników Lwowskich i już nie ruszył. Bo w czasie krótkiego postoju pod wagonem schował się kot. O tej historii pisaliśmy na tvn24.pl jako pierwsi. W poniedziałek Michał Luter, łódzki motorniczy został nagrodzony przez fundację Niechciane i Zapomniane. Jej członkowie oddali pracownikowi MPK swoje premie świąteczne.

- Warto pokazywać, że można robić coś dobrego. Często wbrew innym - Natalia Łukaszewicz, przedstawicielka organizacji, która dziś w błysku fleszy przekazała motorniczemu prezent.

Michał Luter miał wbrew sobie dziesiątki osób.

- Jak się dowiedzieli, co było powodem zatrzymania to mówili, że jestem chory psychicznie. Wyzywali od debili - wspomina.

"Nawet nie lubię kotów"

Po publikacji pierwszego artykułu o tym zdarzeniu pojawiła się fala komentarzy chwalących pracownika łódzkiego przewoźnika.

- Jesteśmy zadowoleni, że podjął taką, a nie inną decyzję - komentuje Sebastian Grochala, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.

Sam motorniczy tłumaczy, że lubi zwierzęta. Ma nawet chomika, a po przeprowadzce do większego domu chciałby mieć psa.

- Kotów nie lubię, ale to nie powód, żeby zabierać im prawo do życia - komentuje.

Akcja ratownicza

Wtedy - przy rondzie Lotników Lwowskich - zatrzymanie ruchu tramwajowego trwało 80 minut.

- Kiedy próbowaliśmy go wypłoszyć, to on wdrapał się na górę. W miejsce, gdzie jest dużo ruchomych części. Po ruszeniu, zwierzę nie miałoby szans - mówi Luter.

Na misję ratowania zwierzęcia zostali ściągnięci inni pracownicy MPK. Przyjechał też dźwig, który miał posłużyć do podniesienia wagonu. Na szczęście nie było to konieczne.

- Przybyły na miejsce pracownik techniczny odkręcił jeden z elementów tramwaju i wyciągnął kota - opowiada Grochala.

Ocalone zwierzę czeka na adopcję w łódzkim schronisku.

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: