Prokuratura i rodzina poszukują świadków wypadku na drodze krajowej 91 w Zgierzu (woj. łódzkie), w którym w zderzeniu z policyjnym radiowozem zginął 52-letni motocyklista. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący jednośladem na prostym odcinku drogi zaczął hamować, stracił panowanie nad pojazdem i przewrócił się razem z maszyną uderzając w samochód. - W tej sprawie jest dużo znaków zapytania, dlatego prosimy o kontakt z nami świadków tego wypadku, mówi tvn24.pl syn zmarłego mężczyzny.
O wypadku informowaliśmy na tvn24.pl. Jak podawała wówczas policja, motocykl zderzył się z jadącym na sygnałach świetlnych i dźwiękowych nieoznakowanym radiowozem. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że motocyklista jadący w kierunku Łodzi, na prostym odcinku drogi, zaczął hamować, widząc nadjeżdżający z naprzeciwka nieoznakowany radiowóz - przekazała w środę 31 maja komisarz Edyta Machnik z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Dodała, że mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i przewrócił się razem z maszyną. - Doszło do zderzenia z radiowozem, mężczyzna zmarł. Policjanci pojechali na dalszą diagnostykę do szpitala - poinformowała.
Poszukiwani świadkowie
Rodzina i przyjaciele zmarłego motocyklisty, opublikowali w mediach społecznościowych apel z prośbą o zgłaszanie się świadków wypadku. "Wczoraj około godz. 18.00 na ulicy Łódzkiej w Zgierzu (DK 91) wydarzył się śmiertelny wypadek naszego przyjaciela. O tej godzinie było mnóstwo świadków zarówno w samochodach, jak i pieszych. Motocyklista był spokojnym człowiekiem, jeździł motocyklem hobbistycznie i z dużą uwagą. Niestety z niewyjaśnionych przyczyn jadąc zgodnie z przepisami ruchu drogowego, zderzył się z pojazdem uprzywilejowanym" - czytamy w poście opublikowanym w mediach społecznościowych. Jego autorzy proszą o kontakt świadków zdarzenia.
Syn zmarłego: chcemy wiedzieć, co się wydarzyło
Naszemu dziennikarzowi udało się porozmawiać z synem zmarłego motocyklisty. Mówi, że w sprawie śmierci jego ojca jest wiele niewiadomych i chciałby się dowiedzieć, jak doszło do zdarzenia. - Moja mama dowiedziała się o wypadku dopiero pięć godzin po zdarzeniu. Nikt do nas nie zadzwonił, nikt nas nie powiadomił. O wypadku dowiedziała się osoba trzecia, która nam to przekazała - opisuje syn zmarłego mężczyzny. Dodaje, że jego mama nie uzyskała szczegółowych informacji na temat zdarzenia. - Informacje były nikłe, może zabrzmi to abstrakcyjne, ale ja się dowiedziałem więcej z internetu niż na policji - informuje pan Mieszko. Mężczyzna przekazuje, że chciałby dowiedzieć się, co wydarzyło się 31 maja, bo w sprawie jest wiele niewiadomych. - Ja prę do tego, żeby dowiedzieć się, co tam się dokładnie stało. Na razie zgłosiły się osoby, które były tam, ale nie widziały momentu wypadku. Mam jednak informację, że świadkowie tego zdarzenia byli, dlatego prosimy każdego, o kontakt z nami - apeluje mężczyzna.
Prokuratorskie śledztwo
Postępowanie po wypadku w Zgierzu prowadzi Policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych razem z prokuraturą. Jak informuje rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, z dotychczasowych ustaleń wynika, że policjanci feralnego dnia podjęli interwencję, żeby zatrzymać mężczyznę, który niszczył przystanek autobusowy.
- Funkcjonariusze mieli zgodę na używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Jechali krajową 91 obok pasażu handlowego, wszyscy uczestnicy ruchu zrobili tak zwany tunel, natomiast jak doszło do wypadku z udziałem motocyklisty, będziemy szczegółowo ustalać - powiedział prokurator Kopania. - Apelujemy do świadków tego wypadku o zgłaszanie się do policji i prokuratury w Zgierzu. Trzy osoby zostały już przesłuchane, natomiast panował tam wtedy duży ruch, więc na pewno takich osób było więcej i prosimy o kontakt - zaapelował prokurator. - Zabezpieczyliśmy do badań motocykl i radiowóz. W poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok zmarłego mężczyzny, która wyjaśni, co było przyczyną jego śmierci - przekazał Kopania.
Źródło: tvn.24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24