"Matka zrzuca na mnie winę". Wujek podejrzany o pobicie niemowlaka wypuszczony przez sąd

Niemowlę z obrażeniami głowy trafiło do szpitala
Niemowlę z obrażeniami głowy trafiło do szpitala
Źródło: TVN24 Łódź

29-letni Łukasz N., który usłyszał zarzut uszkodzenia ciała dwumiesięcznej dziewczynki wyszedł na wolność. Sąd nie zgodził się na trzymiesięczny areszt, o który wnioskowała prokuratura. Tym samym nikt nie jest zatrzymany w związku z obrażeniami dziewczynki, która przebywa obecnie na pediatrycznej intensywnej terapii. Według lekarzy nie odzyska pełnej sprawności.

- Jestem niewinny. Amelię wziąłem pod swój dach. Mam też swoje dzieci, którymi się dobrze opiekuję. W życiu bym nie uderzył dziecka - mówił po wyjściu z sądu Łukasz N. - Podejrzewam, że to wina matki. Zrzuciła wszystko na mnie - przekonywał mężczyzna.

Łukasz N., usłyszał w niedzielę zarzut spowodowania obrażeń ciała u dziecka. Grozi mu do 5 lat więzienia. Policja wcześniej przesłuchała matkę i ciotkę niemowlaka. Obydwie odpowiadały w charakterze świadka, ale policja nie wyklucza, że mogą zostać podejrzanymi w sprawie.

Sąd nie aresztował mężczyzny, bo jego zdaniem prokuratura nie przedstawiła wystarczających dowodów na winę zatrzymanego. Łukasz N., nie chciał składać wyjaśnień w prokuraturze. O okolicznościach zdarzenia zaczął mówić dopiero w sądzie.

- Czekamy na pisemne uzasadnienie decyzji sądu w sprawie niezastosowania aresztu względem Łukasza N. Po zapoznaniu się z dokumentami nie wykluczamy odwołania się od tej decyzji - zapowiedział Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Dramat Amelii - już nigdy nie będzie zdrowa

Dwumiesięczna dziewczynka została przywieziona do łódzkiego szpitala w piątek przez 29-letnią ciotkę.

- Kobieta przywiozła siostrzenicę twierdząc, ze niemowlę miało drgawki i problemy z oddychaniem - relacjonuje Joanna Kącka z łódzkiej policji. - Po przeprowadzeniu badań diagnostycznych lekarze stwierdzili, że dziewczynka ma obrażenia, które z pewnością nie powstały samoistnie - dodaje Kącka.

Na ciele dziewczynki nie było widocznych obrażeń zewnętrznych, poza wybroczynami w oczach. Po przeprowadzeniu badań neurologicznych okazało się jednak, że dziecko ma obrażenia głowy - złamaną kość skroniową oraz liczne krwiaki.

Mała Amelka musiała przejść operację usunięcia wodniaków i krwiaków. Po zabiegu została umieszczona na oddziale intensywnej opieki pediatrycznej.

- Dziecko jest powoli wybudzane ze śpiączki farmakologicznej, będzie następnie badane pod kątem neurologicznym - powiedział

Stan dziecka jest obecnie stabilny, ale zdaniem lekarzy Amelia już nigdy nie odzyska w pełni sprawności.

29-latek podrzucał dziecko?

Jak informują śledczy, zarzuty dla 29-letniego Łukasza N., prokuratura postawiła na podstawie zeznań matki Amelii i jej 29-letniej siostry.

- Matka zeznała, że mężczyzna potrafił być agresywny słownie wobec dzieci. Miał też bić swoją konkubinę - informuje w rozmowie z TVN24 Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Matka zeznała, że mężczyzna podrzucał dziecko i łapał je w locie.

Kobieta miała też opowiedzieć śledczym, że na początku października usłyszała głośny płacz córki. Kiedy weszła do pokoju, w którym była, Amelię trzymał na rękach Łukasz N.

- Kiedy kobieta kładła dwumiesięczne dziecko do łóżeczka, miała zauważyć siniak na głowie - opowiada Kopania.

Z kolei 29-letnia konkubina podejrzanego miała zeznać, że od początku października dziecko miało nerwowe tiki.

Zespół dziecka maltretowanego

Prokuratura informuje, że biegły lekarz, który wypowiadał się w sprawie stanu Amelii stwierdził na podstawie wykrytych krwiaków i wybroczyn, że u dziecka występuje zespół dziecka potrząsanego. Dwumiesięczną Amelię badał też okulista.

- Biegły okulista stwierdził, że u Amelii występuje zespół dziecka maltretowanego - mówi prokurator Krzysztof Kopania.

Kto odpowiada za pobicie Amelii?

Kto odpowiada za pobicie Amelii?

Pijana matka

Policja ustaliła, że 23-letnia matka po urodzeniu dziecka (ma jeszcze dwoje dzieci, które z nią nie mieszkają) zamieszkała u swej siostry i jej konkubenta, którzy sami wychowują roczne dziecko. Od kilku dni 23-latki nie było w domu, przebywała u znajomych. W momencie zatrzymania była pijana.

- Miała w organizmie ponad dwa promile alkoholu. Kobieta została zatrzymana na terenie dzielnicy Łódź Polesie - dodaje Kącka.

Jak informuje policja, 29-letni wujek podejrzany o uszkodzenie ciała Amelii oraz jego konkubina starali się o nabycie statusu rodziny zastępczej dla dziecka.

- Rodzina była objęta nadzorem kuratora sądowego. Do policji nikt wcześniej nie przekazywał sygnałów wskazujących na przemoc domową - dodaje Kącka.

Śledczy informują, że biologiczny ojciec Amelii przebywa obecnie w więzieniu.

Kolejny koszmar rodzinny?

Miesiąc temu w Łodzi doszło do dwóch innych tragedii związanych z przemocą wobec dzieci. Najpierw śmiertelnie został pobity trzyletni Wiktor, a kilka dni później życie straciła dwumiesięczna Nadia.

Po tych dwóch tragediach władze Łodzi nakazały pracownikom socjalnym sprawdzić wszystkie rodziny z dziećmi do 6 roku życia, które znajdują się pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż/roody,iga / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: