- Jechałam na drugim biegu, ale i tak zbyt szybko - opowiadała policjantom 33-latka, która w piątek rano spowodowała dramatyczny wpadek. Kierowany przez nią samochód uderzył matkę przechodzącą przez ulicę wraz z trójką dzieci. Jedno z nich dostało się pod podwozie, jest najpoważniej ranne.
Samochód osobowy jadący ulicą Gnieźnieńską wpadł w czteroosobową rodzinę przed godz. 8.
- Kierująca z pewnością jechała zbyt szybko. Nie była w stanie zatrzymać samochodu - mówi asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej policji.
Matka z trójką dzieci w wieku 2,5 (jechało w wózeczku dziecięcym), siedem i dziewięć lat przechodziła przez jezdnię w pobliżu skrzyżowania z ul. Lutomierską.
- W momencie wypadku była na połowie jezdni. Co prawda nie ma tu wymalowanych pasów, ale kobieta miała prawo przejść w tym miejscu - tłumaczy policjantka.
"Makabryczny widok"
Wszyscy poszkodowani trafili do szpitali. W najgorszym stanie jest 9-letni chłopiec, który został wciągnięty pod samochód.
- Ten chłopiec był tam zakleszczony. Samochód z dzieckiem pod podłogą wjechał jeszcze w mój samochód. Makabryczny widok - opowiada mężczyzna, który przejeżdżał w momencie wypadku ul. Lutomierską.
Świadkowie wypadku podnieśli samochód 33-latki i wydostali dziewięciolatka.
Kierująca w szoku
Siedząca za kierownicą samochodu osobowego 33-latka była trzeźwa i miała wszystkie wymagane dokumenty. Tuż po wypadku była w szoku.
- Podczas wstępnych rozmów z funkcjonariuszami podkreślała, że jezdnia była śliska. Próbowała hamować, słyszała pracę ABS, ale nie była w stanie zatrzymać pojazdu - relacjonuje Boratyńska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź