Policjanci zatrzymali 33-latka podejrzanego o podpalenie mężczyzny w okolicach przystanku tramwajowego przy ulicy Pomorskiej w Łodzi. Jak podaje prokuratura, mężczyzna najprawdopodobniej spłonął żywcem. Już wczoraj śledczy nie wykluczali, że doszło do zabójstwa.
- Kilka minut przed godziną 21.00 podejrzany został zatrzymany przez funkcjonariuszy w okolicach ulicy Wyszyńskiego w Łodzi. W chwili zatrzymania miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów. O dalszym jego losie, a w szczególności o zarzutach, zadecyduje teraz prokuratura Rejonowa Łódź - Śródmieście - przekazała komisarz Aneta Sobieraj.
- Szczególnie bulwersowało zachowanie sprawcy po zdarzeniu, gdyż, jak się okazało, obserwował on z dość bliska akcję gaśniczą, po czym spokojnie odjechał komunikacją miejską - dodała.
- Z oględzin zwłok przeprowadzonych na miejscu zdarzenia przez medyka sądowego wynika, że najprawdopodobniej mężczyzna, którego tożsamości nie udało się ustalić, zmarł śmiercią gwałtowną, na skutek działania wysokiej temperatury i płomieni. Szczegóły poznamy po przeprowadzeniu sekcji zwłok, która została zaplanowana na godziny popołudniowe - przekazał rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
33-latek ma usłyszeć zarzuty dzisiaj lub jutro. Może mu grozić nawet kara dożywotnego więzienia.
Tragiczna śmierć na przystanku tramwajowym
Do zdarzenia doszło około 1 w nocy z wtorku na środę w okolicach przystanku tramwajowego przy ulicy Pomorskiej w Łodzi. Jak dowiedział się tvn24.pl, do służb zadzwonił mieszkaniec, który zauważył mężczyznę próbującego podpalić baner wyborczy znajdujący się na barierkach przy torowisku. Po chwili poinformował, że baner płonie, kolejna informacja była taka, że ogień objął również mężczyznę.
Na miejsce pojechał zespół ratownictwa medycznego i dwa zastępy straży pożarnej oraz policja. - Na miejscu byliśmy po trzech minutach od zgłoszenia, zastaliśmy zwęglone ciało, ta osoba nie żyła - mówił nam w środę rzecznik łódzkiego pogotowia Adam Stępka - Strażacy dotarli na miejsce zdarzenia chwilę po ratownikach medycznych. Ugasili płonące ubrania oraz dogasili tlącą się jeszcze ławeczkę przystankową - relacjonował w środę brygadier Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
Prokuratura: mogło dojść do zabójstwa
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania przekazał w środę, że śledczy nie wykluczają, że doszło do zabójstwa. Jak dodał, mężczyzna najprawdopodobniej spłonął żywcem. - Faktycznie mężczyzna nie żyje, zwłoki uległy bardzo znaczącemu uszkodzeniu w następstwie działania ognia. Na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie określić tożsamości ofiary. Trwają szeroko zakrojone czynności policyjne, sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście. Na tym etapie nie wykluczamy, że mogło dojść do zabójstwa, że mężczyzna mógł zostać podpalony przez inną osobę, ale nie chcemy wyciągać pochopnie wniosków. Szczegóły będziemy mogli przekazać po sądowo-lekarskiej sekcji zwłok - poinformował Kopania.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24