Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa podczas festiwalu muzyki Orle Gniazdo była przedwczesna - stwierdziła Prokuratura Regionalna w Łodzi. Przeprowadzona przez nią kontrola wykazała, że materiał dowodowy był niekompletny, a piotrkowscy śledczy nie zrobili wszystkiego co można, żeby namierzyć sprawców. To, co działo się podczas festiwalu pokazali dziennikarze "Superwizjera" TVN.
- Badanie przeprowadzone przez Prokuraturę Regionalną wykazało, że decyzja o umorzeniu zapadła przedwcześnie. Prokurator prowadzący badanie wskazał, jakie czynności trzeba przeprowadzić, żeby materiał dowodowy w tej sprawie był pełny. Wskazany został też termin, w którym należy te czynności wykonać - mówi w rozmowie z TVN24 Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Bukowiecki - ze względu na dobro śledztwa - nie precyzuje, o jakie działania i czynności dokładnie chodzi. Informuje, że akta sprawy, wraz ze wskazaniami co do dalszych działań, zostały już przekazane do Piotrkowa Trybunalskiego.
- Czy to oznacza, że doszło do błędów? Że dopatrzyliście się państwo nierzetelności w działaniach piotrkowskiej prokuratury? - dopytywał Przemysław Kaleta, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
- To za dużo powiedziane. Decyzja o umorzeniu po prostu zapadła przedwcześnie - odparł Krzysztof Bukowiecki. - Być może prokurator nie dostrzegł niektórych elementów, które jawią się jako konieczne do przeprowadzenia - podkreślił.
Kontrowersyjne umorzenie
Bukowiecki wyjaśnił, że Prokuratura Regionalna w Łodzi pod koniec sierpnia zakończyła badanie okoliczności umorzenia śledztwa przez piotrkowskich śledczych (śledztwo zostało umorzone w styczniu tego roku).
Decyzja Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie była o tyle kontrowersyjna, że śledczy mieli do dyspozycji nagrania zarejestrowane przez ekipę "Superwizjera TVN". Reporterzy pracowali wtedy nad wielokrotnie nagradzanym później reportażem pt. "Polscy neonaziści".
Na początku 2017 roku dziennikarzom "Superwizjera" TVN udało się przeniknąć z ukrytymi kamerami do środowiska polskich neonazistów. Na nagraniach zarejestrowanych ukrytą kamerą dziennikarze pokazali między innymi obchody 128. rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, zorganizowane w 2017 roku w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego. W lipcu tego samego roku przyjechali, także z ukrytą kamerą, do miejscowości Kępa (woj. łódzkie) na neonazistowski festiwal Orle Gniazdo, reklamowany jako najważniejsze wydarzenie narodowej sceny muzycznej w Polsce.
Na filmie widać uczestników festiwalu, którzy wyciągają rękę w hitlerowskim pozdrowieniu i osoby w koszulach z symbolami neonazistowskimi. Według dziennikarzy, organizatorzy nie reagowali.
Nie do rozpoznania?
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim po przeanalizowaniu materiałów dostarczonych przez "Superwizjer TVN" stwierdziła, że "materiały filmowe dostarczone prokuraturze przez telewizję TVN nie pozwalały na identyfikację sprawców". Śledczy zwracali uwagę na to, że jakość nagrania jest zbyt niska, dlatego poprosili o cyfrową obróbkę filmu. Tyle, że - jak tłumaczyli piotrkowscy śledczy - nie udało się poprawić jakości na tyle, żeby rozpoznać tożsamość osób wykonujących faszystowskie gesty.
Tę decyzję krytycznie oceniał Bertold Kittel, nagrodzony tytułem Dziennikarza Roku Grand Press 2018 autor reportażu "Polscy neonaziści":
- Mam poczucie winy, bo rozumiem, że to nasza wina, że śledztwo zostało umorzone. Mogliśmy prokuraturze dać adresy, zdjęcia i przyznania się do winy sprawców, wtedy prawdopodobnie inaczej by się to skończyło - mówił. - Nie wystarczył film, na którym są ci ludzie nagrani. Materiały są dosyć konkretne - dodał.
Kittel zaznaczył, że "wszyscy wiemy, że prokuratura, a zwłaszcza Prokuratura Okręgowa, która to umorzyła, ma ogromny aparat, aby ścigać te przestępstwa i wykorzystywać do tego cały aparat państwa". - ABW, policję, różnego rodzaju środki, do których dziennikarze nie mają dostępu - wymieniał.
- Dla mnie jest zaskoczeniem, że na tej imprezie nie było funkcjonariuszy pod przykryciem, którzy dokumentowaliby co się tam dzieje, a wszyscy widzieliśmy, co się tam dzieje: setki ludzi hajlujących, pokazujących symbole nazistowskie - mówił.
Inne wątki
Jeszcze przed umorzeniem śledztwa w sprawie propagowania ustroju faszystowskiego podczas festiwalu Orle Gniazdo, śledczy wyłączyli do odrębnego postępowania materiały przeciwko kobiecie, która publicznie nawoływała do zbrodni.
Chodzi o Annę B., jedną z wokalistek, która według śledczych nawoływała do zabicia Donalda Tuska. W reportażu "Superwizjera" TVN słychać, jak wykrzykuje, że kolejny utwór będzie o "tym czerwonym, rudym sku******nu, je***ym zdrajcy, pomietle ku**y Merkelowej. Tusk!".
- Tusk, za****ć go k***a nożem prosto w serce - miała krzyczeć Anna B. ze sceny.
W prokuratorskim śledztwie nie przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Jak poinformował Piotr Cegiełka z piotrkowskiej prokuratury, w jej sprawie śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia. Z komunikatu Prokuratury Regionalnej w Łodzi wynika, że zarzuca się jej "publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni na byłym premierze Donaldzie Tusku".
Pierwszy wyrok po reportażu "Superwizjera" zapadł w październiku 2018 roku. Adam B., jeden z uczestników "obchodów urodzin Hitlera" został skazany na karę grzywny w wysokości 13 tysięcy złotych. Skazany dobrowolnie poddał się karze. Został uznany za winnego propagowania faszyzmu, a także nielegalnego posiadania broni.
W lipcu 2019 roku ruszył proces w sprawie "urodzin Hitlera". Akt oskarżenia wobec innych sześciu uczestników wydarzenia zorganizowanego w 2017 roku przez stowarzyszenie Duma i Nowoczesność trafił do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim w wyniku przesłuchania prawie 60 świadków i zebrania kilkunastu opinii biegłych. Organizator wydarzenia Mateusz S. podczas składania wyjaśnień, a także Adrian K. i Tomasz R nie przyznali się do winy.
Z kolei na początku sierpnia Sąd w Gliwicach nieprawomocnie zdecydował o rozwiązaniu stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, którego członkowie uczestniczyli w obchodach urodzin Adolfa Hitlera.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24