W nocy z poniedziałku na wtorek doszło do pożaru w szpitalu przy ulicy Okólnej w Łodzi. W jego wyniku zginął 72-letni pacjent, a dwie pielęgniarki i lekarka zostały podczas ewakuowania pacjentów poszkodowane. Możliwą przyczyną pojawienia się ognia mogło być zaprószenie od papierosa. Szpital wstrzymał przyjęcia. Personel sprawdza, czy urządzenia diagnostyczne w pobliskich pomieszczeniach nadaje się do użytku.
Jak przekazał przed godziną 3 we wtorek dyżurny KW PSP w Łodzi, 35 minut po północy wpłynęło zgłoszenie o pożarze w szpitalu przy ulicy Okólnej 181 w Łodzi - Wojewódzkim Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji. Ogniem objęte zostało łóżko jednego z pacjentów w pawilonie "C" szpitala.
72-latek był jedynym pacjentem w płonącej sali
Jak przekazał reporter TVN24 Piotr Borowski, ofiarą jest 72-letni mężczyzna, pacjent szpitala, który był jedynym przebywającym w sali, która spłonęła.
Pożarem nie zostały objęte inne pomieszczenia, natomiast w jego wyniku powstało zadymienie. Trzy osoby zostały poszkodowane - są to przebywające na miejscu pielęgniarki i lekarka, które podczas ewakuowania pacjentów zatruły się gazami wydobywającymi się w czasie pożaru. Kobiety trafiły do szpitala w Zgierzu, przy czym jedna po przeprowadzonej diagnostyce została wypuszczona do domu.
W związku z zadymieniem ewakuowano 32 pacjentów oraz osiem osób z personelu. Działania strażaków zakończyły się około godziny 3, ewakuowane osoby wróciły już do placówki.
Dyrektor szpitala o bohaterskiej postawie personelu
Dyrektor szpitala dr n. med. Waldemar Kowalczyk poinformował we wtorek, że pożar objął pomieszczenie oddziału pulmonologii i leczenia nowotworów płuc. - Dzięki wręcz bohaterskiej postawie personelu pielęgniarskiego i lekarskiego udało się ewakuować 19 pacjentów tego oddziału i kolejnych kilkudziesięciu pacjentów z oddziału sąsiedniego. Ci pacjenci naszymi siłami zostali przewiezieni do innych pawilonów i tam hospitalizowani w oczekiwaniu na dalsze decyzje medyczne - przekazał dyrektor.
- Koleżanki mówiły o tak gęstym dymie, że nie dało się go nawet rozgarnąć rękami. Mimo to udało im się wyewakuować pacjentów, a warto zauważyć, że były to osoby w stanach na tyle poważnych, że pozostawiono je w szpitalu na święta - dodał Kowalczyk.
Wstrzymane przyjęcia
W szpitalu przy ul. Okólnej wstrzymano wszystkie przyjęcia - poza oddziałem dziecięcym chorób płuc. Mimo, że Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji rozlokowane jest w kilku oddalonych od siebie pawilonach, wąskie gardło w obecnej sytuacji stanowi diagnostyka.
Pod oddziałem, w którym doszło do pożaru i który został całkowicie zalany wodą w czasie akcji gaśniczej, znajduje się pracownia tomograficzna i rezonansu magnetycznego. Zanim ponownie zostaną uruchomione, trzeba sprawdzić, czy urządzenia nie uległy zniszczeniu i pracują prawidłowo.
- Najgorzej wygląda pokój, w którym znajdowało się źródło ognia; uległ on całkowitemu spaleniu. Ogień i dym wydostały się z tej sali - ściany i sufit korytarza są całkowicie czarne. Wygląda to dramatycznie. Panuje smród spalenizny, całe piętro jest zalane wodą, wyłączone instalacje elektryczne - poinformował wicemarszałek woj. łódzkiego Piotr Adamczyk.
Prokuratura: zdarzenie miało "gwałtowny i intensywny przebieg"
Reporter TVN24 poinformował, że z rozmów ze strażakami wynika, że możliwą przyczyną pożaru było zaprószenie ognia z papierosa, którego przed tragedią miał zapalić zmarły pacjent.
Jak poinformowała we wtorek przed południem łódzka prokuratura, "skala zniszczeń we wnętrzu sali i stopień uszkodzenia zwłok wskazują, że zdarzenie miało bardzo gwałtowny i intensywny przebieg". Na miejscu oględziny przeprowadził prokurator i policjanci, a w środę do uzupełniających oględzin wezwany został biegły z zakresu pożarnictwa. "Ustalenia trwają, jest zbyt wcześnie aby wyciągać wnioski co do przyczyny pożaru" - dodaje prokuratura.
Śledztwo w sprawie pożaru prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PSP w Łodzi