Niecodzienne zdarzenie w centrum Łodzi. U zbiegu ulic Wólczańskiej i Wróblewskiego na kilkanaście metrów do góry tryskała woda. Niekontrolowany wypływ wody opanowało dopiero pogotowie wodociągowe. - To nie była awaria, doszło tam do nieumiejętnej obsługi stojaka hydrantowego przez niezależną od nas firmę budowalną - wyjaśnił Miłosz Wika z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi.
Do zdarzenia doszło w poniedziałkowe popołudnie. Służby otrzymały wezwanie do "gejzera", który trysnął na kilkanaście metrów w górę u zbiegu ulic Wólczańskiej i Wróblewskiego w Łodzi.
Doszło do nieumiejętnej obsługi stojaka hydrantowego
O zdarzenie zapytaliśmy rzecznika Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi. Okazało się, że nie doszło tam do awarii wodociągowej spowodowanej na przykład mrozem. - Doszło tam do nieumiejętnej obsługi stojaka hydrantowego przez niezależną od nas firmę budowalną. Firma, która buduje, wynajmuje od nas taki stojak i korzysta z wody, ten stojak ma licznik. Taki stojak wbija się w hydrant przeciwpożarowy i w tym przypadku pracownik nieumiejętnie z niego skorzystał, spowodował gwałtowny wypływ wody, nasi pracownicy z pogotowia wodociągowego pojechali na miejsce, odcięli ten wypływ i firma będzie obciążona kosztami interwencji oraz kosztami wody, która wypłynęła - tłumaczy rzecznik ZWiK w Łodzi, Miłosz Wika.
Zdarzenie nie miało wpływu na wodę w okolicznych budynkach, wszyscy mieszkańcy mogli na bieżąco z niej korzystać.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: LDZ Zmotoryzowani Łodzianie