Leśniczy zastrzelił psa na prywatnej posesji właścicieli we wsi Regny koło Łodzi. Później zabrał martwe zwierzę i wywiózł do lasu.
- Pogotowie dla zwierząt otrzymało informację, że myśliwy wszedł na teren prywatnej posesji, wyciągnął broń i strzelił do psa, po czym tę posesję opuścił - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. - To jest po prostu skandal, o takim numerze myśliwych jeszcze nie słyszeliśmy. Słyszeliśmy o różnych rzeczach, ale o takiej bulwersującej sprawie na pewno nie - dodaje.
Zmiana wersji
Myśliwy początkowo tłumaczył się, że nie zabił psa na podwórku, tylko przed posesją. Zmienił jednak zdanie kiedy okazało się, że całe zajście widział syn właścicielki domu. - Tłumaczył się, że nie zabił psa na podwórku, tylko wyprowadził go poza podwórko. Ale kiedy mu powiedziałam, że syn wszystko z okna widział, wtedy zmienił zadnie i przyznał się, że tak, zastrzelił psa na podwórku. Dlatego, że stwierdził, że pies kłusował - relacjonuje właścicielka psa. Leśniczy tłumaczył policji, że zastrzelił psa w samoobronie. W tej sprawie prowadzone jest postępowanie. - Nie ma jeszcze postawionych zarzutów, cały czas zbieramy materiał dowodowy. Wszystko prowadzone jest w kierunku naruszenia przepisów karnych w ustawie o ochronie zwierząt - mówi Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Mężczyźnie grozi do 2 lat więzienia.
Autor: dln/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24