Wolne łóżka się kończą, decyzji o uruchomieniu szpitala tymczasowego nie ma

Szpital tymczasowy w Łodzi został przygotowany w hali Expo
Wiceprezydent Łodzi pyta wojewodę o szpital tymczasowy
Źródło: TVN24 Łódź

Na terenie województwa łódzkiego hospitalizacji wymaga już 995 chorych na COVID-19. Żeby mogli być leczeni, w kolejnych placówkach otwierane są kolejne oddziały zakaźne. To z kolei sprawia, że szybko kurczy się pula łóżek dla pacjentów z innymi schorzeniami, którzy też wymagają hospitalizacji. Władze Łodzi pytają, czemu wojewoda do teraz nie zdecydował się otworzyć szpitala tymczasowego.

Kolejne polskie miasta informują o przywracaniu pracy przez szpitale tymczasowe. W Łodzi jednak tak się nie dzieje - hala Expo, w której leczeni byli chorzy na COVID-19 ciągle jest wygaszona. Wiceprezydent Łodzi, Adam Wieczorek krytykuje rząd i wojewodę, który do tej pory nie podjął decyzji o uruchomieniu szpitala tymczasowego.

- Sprzęt w szpitalu tymczasowym się kurzy, a w tym czasie znikają kolejne oddziały w innych placówkach. Widać wyraźnie, że rząd nie ma żadnej strategii na czwartą falę zakażeń - mówi wiceprezydent przed kamerą TVN24.

Wojewoda łódzki odpowiada, że na razie nie ma takiej potrzeby.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

- Przekazał władzom miasta, że sytuacja jest cały czas monitorowana i stosowne decyzje zostaną podęte, jeżeli będzie taka konieczność - relacjonuje Piotr Borowski, reporter TVN24 zajmujący się sprawą.

Kwestia szczepień

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 19 074 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Dla chorych przygotowano w całym kraju 17 830 łóżek, z czego 12 030 jest obecnie zajętych.

Eksperci zwracają uwagę, że narastający problem w szpitalach związany jest z małą liczbą zaszczepionych. Profesor Anna Piekarska jest kierownikiem katedry chorób zakaźnych na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, w skład której wchodzą dwie kliniki w szpitalu Biegańskiego. W czasie rozmowy z TVN24 podkreśla, że sytuacja jest trudna. - Dziesiątki pacjentów dostają wypis, dziesiątki chorych do nas trafiają. Obrót jest ogromny, pracy jest całe mnóstwo - opowiada.

Nie ukrywa emocji, bo - jak zaznacza - sytuacja z poprzednich fal pandemii nie musiała się powtórzyć:

- Absolutna większość przyjmowanych chorych to niezaszczepieni. Gdyby to były osoby zaszczepione, to mielibyśmy dziesięć procent pracy, którą mamy obecnie - podkreśla prof. Anna Piekarska.

Czytaj także: