Dyspozytor ostrzegł kutnowski szpital, że na karetkę transportową trzeba będzie długo czekać. Półroczna Basia, do której pogotowie dotarło dopiero po trzech godzinach, mimo wysiłków lekarzy, zmarła. Wcześniej przedstawiciele szpitala mówili, że pogotowie nie poinformowało o możliwym opóźnieniu.
Tvn24.pl dotarła do nagrań rozmów pomiędzy dyspozytorem łódzkiego pogotowia a lekarką z kutnowskiego szpitala. Kobieta zamawia transport medyczny dla półrocznej Basi. Dziecko zmarło w ubiegłą sobotę. Karetka transportowa, która miała przewieźć dziecko z Kutna do Łodzi, przyjechała dopiero po trzech godzinach.
Dyspozytor informuje
Pierwszy telefon szpital wykonał o 14:58: - Chciałabym zamówić przewóz, karetkę "F" z lekarzem - mówi na nagraniu lekarka dyżurna z kutnowskiej pediatrii do dyspozytora.
- Długo będziemy czekać, z ratownikiem jest od ręki - odpowiada dyspozytor.
Lekarka na to nie odpowiada. Dyspozytor również porzuca ten wątek. Nie precyzuje, ile konkretnie może zająć dojazd. Nie informuje też jeszcze, że karetka realizuje inne zlecenie. Zaczyna wypytywać o pacjentkę.
Mogła źle zrozumieć dyspozytora?
- Dziecko wchodzi w niewydolność oddechową, za chwilę będzie zaintubowane. Ma pół roku, waży 7 kg - informuje dyspozytora lekarka z Łodzi. Dodaje, że na półroczną pacjentkę czeka już szpital M. Konopnickiej w Łodzi przy ul. Spornej.
Dyspozytor przyjął zgłoszenie. Dopytał jeszcze, z którego oddziału przewożony będzie pacjent. Po czym zakończył rozmowę, mówiąc, że karetka przyjedzie "najszybciej jak to tylko możliwe".
"Błagam, nikt mi nie chce pomóc"
Kutnowski szpital kontaktował się z łódzkim pogotowiem jeszcze dwukrotnie - o 15:54 i 16:25.
Dopiero podczas drugiej rozmowy lekarze dowiedzieli się od dyspozytora, że karetka transportowa realizuje transport z Łasku. Wtedy też zdali sobie sprawę, ile tak naprawdę mogą jeszcze poczekać na ambulans.
- Dwie godziny...? Przy dobrych wiatrach? - pyta lekarz z Kutna. Dyspozytor przyznał, że faktycznie tak jest.
Po pół godziny przedstawiciele kutnowskiego szpitala zadzwonili po raz trzeci. Dyspozytor poinformował, że karetka już wjeżdża do Łodzi, musi dowieźć pacjenta z Łasku do szpitala MSW i od razu pojedzie do Kutna.
- To proszę od razu, bardo proszę. Ja już dzwoniłam do Warszawy (chodzi o próbę zorganizowania transportu lotniczego - dop. red.) i nikt mi nie chce pomóc. Błagam - mówi do telefonu zdenerwowana lekarka.
Dyspozytor podkreślił, że "nie odmawia pomocy" i że "dzieciaczek jest dla niego teraz najważniejszy". Zapewnił też, że zadzwoni do zespołu karetki i poprosi, żeby się pospieszyli.
"Nikt nas nie ostrzegł"
Wcześniej przedstawiciele szpitala mówili, że dyspozytor nie ostrzegł ich przed koniecznością długiego oczekiwania na karetkę:
- Pogotowie poinformowało nas, że karetka będzie wysłana. Nikt nam na początku nie mówił o opóźnieniach - przekonywała we wtorek Beata Pokojska rzeczniczka.
Dramat niemowlaka
Kutnowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci dziecka. Wiele odpowiedzi może dać środowa sekcja zwłok, chociaż już teraz wiadomo, że trudno będzie jednoznacznie wskazać przyczyny zgonu, bo na tę tragedię mogło złożyć się kilka czynników.
Dzień przed wystąpieniem objawów choroby, dziecko dostało w przychodni szczepionkę zintegrowaną. Zdaniem rodziców, ich córka nie była w pełni zdrowa i ten fakt mógł wpłynąć na stan jej zdrowia.
W piątek rodzice przyszli z córką do kutnowskiego szpitala ze skierowaniem od pediatry. Stan dziecka mocno pogorszył się następnego dnia. Lekarz dyżurny w Kutnie zadecydował, że dziewczynka musi zostać przewieziona do specjalistycznego ośrodka w Łodzi. Zadzwonił po karetkę transportową. Ta przyjechała dopiero po niecałych trzech godzinach. Półrocznej Basi nie udało się już jednak uratować. Dziecko zmarło.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Dziecko zmarło w kutnowskim szpitalu:
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24