Wstępne ustalenia biegłego badającego karambol na S8 wskazują, że kierowca samochodu, w którym zginęły trzy osoby, mógł jechać za szybko. - Rodzice i roczne dziecko mogli zginąć od uderzenia w tył tira - informują śledczy. Dotarliśmy też do relacji kobiety, od której karambol się rozpoczął.
Z ustaleń śledczych wynika, że samochód osobowy, w którym jechała czteroosobowa rodzina z Czech (troje zginęło) ma bardzo duże uszkodzenia z przodu.
- Wiele wskazuje, że ofiary wypadku straciły życie już w momencie uderzenia w tył samochodu ciężarowego - potwierdza Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury, który dodaje, że samochód mógł jechać ze zbyt dużą prędkością.
Śledczy zaznaczają jednak, że wciąż pracują nad dokładnym zrekonstruowaniem przebiegu karambolu, do którego doszło w minioną sobotę na drodze ekspresowej S8.
Inna wersja wydarzeń
W sobotnim karambolu w Kowiesach zderzyło się łącznie 11 samochodów, w tym dwa ciężarowe. Tuż po wypadku policja informowała, że karambol zapoczątkowała kobieta, która zatrzymała swój samochód na lewym pasie. Ustalenia śledztwa nie potwierdzają jednak tej wersji.
- Oględziny samochodu wskazały, że w momencie wypadku stał on na prawym pasie drogi ekspresowej - tłumaczy prokurator Kopania.
Jak się dowiedzieliśmy, kobieta zeznała: "Bardzo powoli zwolniłam do 40 km/h. Mgła była tak gęsta, że mąż musiał otworzyć okno, bo nie widzieliśmy, gdzie są barierki" - zeznała kobieta.
Kobieta podkreśla, że chciała zjechać na pobocze, ale zanim to zrobiła, samochód w którym jechała został uderzony od tyłu. Siła uderzenia była taka, że "aż złożyły się tylne siedzenia". Kobieta podkreślała też, że kiedy wyszła spisywać numery rejestracyjne samochodu, który w nią uderzył, zatrzymał się przed nimi samochód ciężarowy.
"Kierowca wysiadł i powiedział, że jakby się nie zatrzymał to by wszystkich pozabijał" - powiedziała śledczym kobieta.
Koszmar na S8
W sobotnim wypadku zginęły trzy osoby, sześć innych trafiło do szpitali. Prokuratura w Rawie Mazowieckiej wyjaśnia, dlaczego i jak doszło do wypadku. Oprócz tego śledczy badają sposób przeprowadzenia akcji ratowniczej po karambolu.
Na razie jedyną osobą, która usłyszała zarzuty jest 28-letni Białorusin, który jest podejrzany o spowodowanie wypadku. Grozi mu do trzech lat więzienia, bo nie dostosował prędkości do trudnych warunków atmosferycznych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r/zp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24