Około 300 pasażerów pociągu relacji Berlin-Warszawa ewakuowano po tym, jak nieznani sprawcy próbowali ukraść elementy sieci trakcyjnej i ją uszkodzili. Do zdarzenia doszło w gminie Bedlno koło Kutna (woj. łódzkie). Pasażerowie dotarli do Warszawy z ponad czterogodzinnym opóźnieniem.
Do zdarzenia doszło w nocy 15 maja w gminie Bedlno koło Kutna. Służby otrzymały informację o pociągu, który zatrzymał się w szczerym polu z powodu awarii sieci trakcyjnej. W składzie podróżowało około 300 pasażerów.
Policja: ktoś usiłował dokonać kradzieży sieci trakcyjnej
- Tuż przed godziną 1 w nocy dostaliśmy polecenie, żeby udać się do miejscowości Kamilew w gminie Bedlno, gdzie ktoś usiłował dokonać kradzieży sieci trakcyjnej. Przez to sieć została uszkodzona, a pociąg relacji Berlin-Warszawa stanął w szczerym polu i konieczna była ewakuacja około 300 pasażerów do drugiego składu, który odjechał w dalszą drogę z innego toru - relacjonuje mł. asp. Daria Olczyk z Komendy Powiatowej Policji w Kutnie.
Pasażerka pociągu: 305 minut opóźnienia
Z redakcją Kontaktu 24 skontaktowała się pani Julia, pasażerka pociągu, i opisała całą sytuację.
Kobieta wyjaśniła, że wszystko wydarzyło się przed godziną 23. - Miałam słuchawki na uszach, ale i tak nagle usłyszałam trzask, po którym pociąg się zatrzymał. Obsługa dość szybko poinformowała nas, że badają sytuację i to jest rozbita szyba w jednym z wagonów. My straciliśmy prąd, więc w pewnym momencie zrobiło się ciemno, nie dało się naładować telefonu, jeden ze starszych wagonów nie miał nawet zasilania awaryjnego - opisywała sytuację.
- Już prawie na samym początku obsługa informowała, że nie wiedzą, co dokładnie się stało, ale wygląda to na tyle poważnie, że raczej utkniemy na kilka godzin, co się potwierdziło. Mówiono nam, że obsługa pociągu próbuje załatwić autobusy zastępcze lub wysłać inny pociąg z Warszawy, ale później okazało się, że nie było trakcji, także na sam pociąg techniczny czekaliśmy ponad godzinę - relacjonowała.
Kobieta podkreśliła, że obsługa starała się na bieżąco informować pasażerów o tym, co się dzieje. - Widać było, że jednak było ich trochę za mało, żeby przekazywać każdą informację. Najgorsze było to, że nie mieliśmy pojęcia, ile to wszystko potrwa. Ostatecznie pociąg, który miał być w Warszawie przed północą, był w niej około godziny piątej rano. Widziałam na tablicach informację o 305 minutach opóźnienia - zauważyła.
Źródło: tvn24.pl, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: OSP KSRG Pniewo