Cofanie autobusem, które przypominało taniec między pachołkami. Potem wciskanie się pomiędzy beczki - rozstawione tak, że trzyosiowy pojazd ledwo się między nimi mieścił. To niektóre konkurencje z mistrzostw Europy kierowców autobusów. Wygrał łodzianin.
- Na tego waszego nie ma mocnych. Tak nam mówili na mistrzostwach w Berlinie - śmieją się przedstawiciele Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi.
Tym, na którego miało nie być mocnych jest Sebastian Mlonka. Miał przyjechać, po mistrzowsku pojechać autobusem po placu i odjechać - z pucharem.
- No cóż, udało się - uśmiecha się skromnie nowy mistrz Europy.
Jego opanowanie pojazdu na co dzień mogą podziwiać mieszkańcy Retkini, Widzewa, Górnej i łódzkiego Śródmieścia. Po tych trasach, najczęściej autobusem przegubowym, jeździ Mlonka.
- W Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym pracuję od sześciu lat. Ale realizuję się nie tylko tutaj - opowiada.
Bo Mlonka po godzinach jest strażakiem - ochotnikiem. I jeździ (oczywiście jako kierowca) na wezwania.
- Od dziecka pasjonowały mnie wielkie pojazdy. A teraz, jako dorosły, mogę się nimi wreszcie pobawić - śmieje się kierowca.
Elita za kierownicą
Kierowca z mistrzostw w Berlinie wrócił z dwoma sukcesami. Bo oprócz mistrzostwa indywidualnego zdobył trzecie miejsce w konkurencji zespołów.
Sebastian Mlonka rywalizował w duecie z Martą Kukulską, też pracującą w MPK. Do niedawna instruktorką jazdy.
- Nie wiedzieliśmy, na co się nastawiać. Liczyliśmy, że miejsce w pierwszej dziesiątce będzie sukcesem - opowiada Kukulska.
Ona, podobnie jak kompan z zespołu i indywidualny mistrz Europy mogą liczyć na premię od pracodawcy. Tak przynajmniej twierdzi Zbigniew Papierski, prezes MPK pytany przez dziennikarzy o to, czy mistrzowski duet otrzyma nagrodę.
- Dzisiaj będzie spotkanie zarządu. Na pewno odczują naszą wdzięczność za świetne wyniki - mówił prezes.
Na centymetry
Mistrzostwa zorganizowane w Berlinie polegały na wykonywaniu manewrów na wyznaczonym placu. Oceniana była dokładność prowadzenia pojazdu oraz umiejętność "wyczucia" autobusu.
- Jedna z konkurencji polegała na przejechaniu pomiędzy beczkami. Im ciaśniej były ustawione, tym więcej punktów się dostawało - opowiada Mlonka.
- Inna konkurencja polegała na zatrzymaniu pojazdu w wyznaczonym miejscu, albo jazda z określoną prędkością z zaklejonym prędkościomierzem - dodaje Marta Kukulska.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: MPK ŁÓDŹ