Pięć lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka grozi Andrzejowi M., ordynatorowi oddziału ginekologiczno-położniczego ze skierniewickiego szpitala. Według prokuratury dziecko urodziło się martwe, bo zbyt późno wykonano cesarskie cięcie.
- Andrzej M. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Podejrzany nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania zeznań - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
- Na oddziale doszło do licznych nieprawidłowości. Po przyjęciu ciężarnej do szpitala nie wdrożono właściwego postępowania terapeutycznego. Zastrzeżenia budzi też zakres przeprowadzonych badań - mówi Kopania.
Zignorowano zalecenia
Dziecko zmarło 6 grudnia 2012 roku. Jak informują śledczy, z karty ciąży termin porodu został określony na 5 grudnia.
- Już w listopadzie lekarz prowadzący zalecił wcześniejsze zakończenie ciąży. Kobieta była wówczas w 37. tygodniu ciąży. Poczynione przez niego rozpoznanie uzasadniało wcześniejszy poród przed zakończeniem 38. tygodnia ciąży - informuje Kopania.
Według śledczych, zalecenie lekarza zostało jednak na oddziale ginekologiczno-położniczym w skierniewickim szpitalu zignorowane.
- Porodu nie wywołano wcześniej, mimo że w wypadku postawionej diagnozy wcześniejszy poród rekomenduje Zespół Ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Zamiast tego kobieta została wypisana do domu. A to zwiększyło ryzyko obumarcia płodu - relacjonuje Kopania.
Katedra i Zakład Medycyny Sądowej w Poznaniu, która opiniowała sprawę, stwierdziła, że w skierniewickim szpitalu nie wdrożono właściwego postępowania terapeutycznego. Zastrzeżenia wzbudził też zakres przeprowadzonych badań. Jak ustalili śledczy, przy wypisie kobiecie polecono stawienie się w szpitalu dwa dni przed planowanym terminem porodu. Tak też zrobiła, ale poród również wtedy nie został wywołany.
Sekcja: niedotlenienie
Prokurator Kopania informuje, że dzień po terminie planowanego porodu ciężarna kobieta zaczęła uskarżać się na bóle. Położna miała wtedy ocenić, że nie jest to akcja porodowa.
- Godzinę po tej diagnozie przeprowadzono badania, które nie wykryły tętna dziecka. Dopiero wtedy zapadła decyzja o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Dziecko zmarło na skutek niedotlenienia wynikającego ze zmniejszenia się przepływu krwi pępowinowej - dodaje.
Śledczy informują też, że sekcja zwłok noworodka nie wykazała, by śmierć była skutkiem urazu mechanicznego czy wady rozwojowej.
Kolejny dramat
Prokuratorzy dodają, że zeszłoroczny dramat nie był pierwszym w rodzinie poszkodowanej. Do podobnego dramatu, w podobnych okolicznościach doszło rok temu.
- Ta sama kobieta w skierniewickim szpitalu, w związku z tożsamą diagnozą urodziła martwe bliźniaki - mówi Krzysztof Kopania.
Autor: bż/iga / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TTV