Pierścionek, który nieco ponad tydzień zgubiła w Łodzi Paris Hilton, wrócił już do właścicielki. - To miło. Fajnie, że wszystko skończyło się happy endem - mówi tvn24.pl łodzianin, który znalazł drogocenną biżuterię w lotniskowym busie. Na razie nie wiadomo, czy celebrytka odwdzięczy się mu za uczciwość.
Jest wart od 100 do (według brytyjskiej prasy) nawet 350 tys. dolarów. Naszpikowany brylantami pierścionek należący do jednej z najpopularniejszych celebrytek świata, Paris Hilton, zawieruszył się w łódzkim, lotniskowym busie.
Znalazł go Mieczysław Cieślaczyk, strażak pracujący w porcie lotniczym. Pierścionek przekazał przełożonym. Przedstawiciele lotniska oddali biżuterię organizatorom targów, na zaproszenie których celebrytka pojawiła się w Polsce, a ci wybrali się do Paryża, żeby przekazać pierścionek w ręce managementu Paris Hilton. Do przekazania kosztownej biżuterii doszło w poniedziałek.
Strażak, na którego patrzy świat
O kosztownej zgubie dziedziczki hotelarskiego imperium rozpisywały się media na całym świecie. Dziennikarze zwracali uwagę na uczciwość łodzianina, dzięki któremu bogata amerykanka odzyskała pierścionek.
Zdaniem brytyjskiego portalu plotkarskiego TMZ, Paris Hilton stara się skontaktować z łódzkim strażakiem, żeby nagrodzić jego uczciwość.
- Miło, ale na razie nikt ze mną nie rozmawiał - uśmiecha się w rozmowie z tvn24.pl Cieślaczyk.
Brytyjska prasa tłumaczy, że Paris Hilton czuła się zmęczona i dlatego nie zauważyła, że zostawiła pierścionek w lotniskowym busie.
Znaleźne jak fortuna?
- Wysłałem do Amerykanki wniosek o znaleźne. Na razie czekamy co dalej - tłumaczy Mieczysław Cieślaczyk.
Strażak deklaruje, że ewentualne pieniądze przekaże wnuczkom. Sobie zostawi tyle, żeby pojechać na wakacje. Jeżeli coś dostanie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź