Groziło jej nawet 10 lat więzienia za zabójstwo w afekcie, ale sąd ją prawomocnie uniewinnił. 20-letnia dziś Alicja K. zadała kilka śmiertelnych ciosów nożem 32-latkowi, z którym piła alkohol. Chwilę przed śmiercią mężczyzna próbował zmusić ją do seksu. Do dramatu doszło w 2014 roku pod Kutnem (woj. łódzkie).
Sąd apelacyjny w Łodzi podtrzymał w środę decyzję sądu pierwszej instancji, który we wrześniu minionego roku uniewinnił Alicję K. z zarzutów zabójstwa w afekcie. 21-letniej dziś kobiecie groziło do 10 lat więzienia.
Wyrok jest prawomocny.
Zakrwawioną, przerażoną i półnagą nastolatkę stojącą przy drodze pod Kutnem spotkał przypadkowy kierowca. Dopiero później okazało się, że osiemnastoletnia wtedy Alicja K. chwilę wcześniej zabiła nożem 32-letniego Łukasza O., z którym piła alkohol.
Prokuratorzy ustalili, że mężczyzna próbował zmusić ją do seksu, a dziewczyna zabiła go w afekcie.
Łódzki sąd pierwszej instancji stwierdził, że Alicja K. jest niewinna. Zdaniem sędziego, kobieta zadawała ciosy, bo mężczyzna dopuścił się zamachu na jej wolność i zdrowie. Ciosy nożem w głowę, twarz plecy i klatkę piersiową były więc obroną konieczną. Tę argumentację podzielił sąd apelacyjny.
Prokuratorzy chcieli kary
Śledczy już w momencie sporządzania aktu oskarżenia byli przekonani, że Alicja K. zadając ciosy przekroczyła granicę obrony koniecznej. Swoją argumentację podtrzymywali po wyroku pierwszej instancji, dlatego wystąpili z wnioskiem o apelację.
Prokuratorzy opierali się między innymi na opinii medyka sądowego, który stwierdził, że mechanizm powstania obrażeń u 32-latka nie wskazuje na to, że były one zadane przez osobę, która się broniła. Biegły podkreślał w swojej opinii, że całokształt materiału dowodowego wskazuje na atak ze strony 18-latki.
- Najpewniej oskarżona była już w bezpiecznej odległości od 32-latka i mogła uciekać, ale zamiast tego wzięła nóż i zadała śmiertelne ciosy - podkreślał pod koniec śledztwa Krzysztof Kopania z prokuratury okręgowej w Łodzi.
W akcie oskarżenia uwzględniono fakt, że nastolatka "działała w stanie silnego wzburzenia". 20-letnia dziś Alicja K. przebywała od marca do listopada za kratkami. Areszt został zwolniony na wolnościowe środki zapobiegawcze (dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i konfiskata paszportu) dwa miesiące przed procesem.
Alkohol i śmierć
Zabójczyni i ofiara poznali się przypadkiem. W czwartek, 27 marca 2014 roku Alicja K. odwiedziła matkę w Kutnie. Sama mieszkała razem z babcią i ojcem 6 km dalej - w Sójkach.
Wieczorem próbowała wrócić do domu. Kiedy stała na przystanku podszedł do niej nieznajomy mężczyzna - kierowca busa.
- Zaproponował podwiezienie do domu, Alicja K. się zgodziła – opowiada portalowi tvn24.pl Wiesław Pierzchała, dziennikarz "Dziennika Łódzkiego", który od początku zajmował się sprawą.
Już po drodze nowi znajomi zmienili plany. Kierowca miał zaproponować Alicji K. wizytę u swojego znajomego, 32-letniego Łukasza O. Nastolatka się zgodziła.
"Próbował zmusić do seksu"
Łukasz O. od kilku miesięcy żył sam, bo uciekła od niego żona i trójka dzieci. Kiedy rodzina była jeszcze w komplecie, często przyjeżdżała tam policja. Rodzina miała założoną niebieską kartę.
W domu 32-latka libacja zaczęła się około godz. 18. Gospodarz zaczął pić wódkę i piwo, które kupili po drodze do niego goście.
Po kilku godzinach, około 21 kierowca busa pojechał do domu i zostawił pijącą parę samą.
Alicja K. niedługo potem usnęła. Obudził ją półnagi 32-latek.
- Chciał zmusić mnie do seksu, ja nie chciałam. Zaczął mnie szarpać, ciągnąć za włosy - mówiła potem osiemnastolatka prokuratorom.
Nastolatka tłumaczyła, że próbowała bronić się przed agresywnym 32-latkiem. Udało jej się wyrwać niedawnemu kompanowi od kieliszka. Złapała za leżący w mieszkaniu nóż i zaczęła zadać ciosy. Uderzała z dużą siłą. Jedno z uderzeń zostawiło w ciele mężczyzny ranę głęboką na 10 centymetrów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź