49-letnia kobieta została porażona prądem, po tym jak weszła do stawu w Cesarce w gminie Stryków (Łódzkie), żeby ratować swojego psa. Wokół akwenu rozciągnięte jest elektryczne ogrodzenie, tak zwany pastuch. - Obrażenia u kobiety wskazują, że napięcie w tym pastuchu było 10-krotnie wyższe, niż powinno być - przekazuje rzecznik łódzkiej prokuratury.
Do zdarzenia doszło 2 maja przed godziną 17 na terenie jednego z hoteli w miejscowości Cesarka pod Strykowem. Służby otrzymały informację, że porażona prądem została 49-letnia kobieta i jej pies.
Chciała ratować psa, została porażona prądem
Jak informuje nas rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej, kobieta szła ze swoim psem, który w pewnym momencie wbiegł do pobliskiego stawu. - Zaczęło się z nim dziać coś nietypowego, więc właścicielka chciała go uratować. Weszła do wody. Świadek zauważył, że mogła zostać porażona prądem. Mężczyzna wszedł do wody i udało mu się poszkodowaną wypchnąć na brzeg. Kobieta w stanie ciężkim trafiła do szpitala, ma oparzenia trzeciego stopnia. Jej pies nie przeżył - informuje prokurator Paweł Jasiak.
Elektryczny pastuch z napięciem 220 voltów?
Jak ustaliliśmy, w pobliżu stawu na wysokości 24 centymetrów znajdował się tak zwany elektryczny pastuch ustawiony prawdopodobnie przeciwko zwierzętom, które mogły wyjadać ryby z akwenu. Zazwyczaj maksymalne napięcie w takich urządzeniach to 24 volty. - Na miejscu był biegły z zakresu elektryki, obrażenia u kobiety wskazują, że napięcie w tym pastuchu było 10-krotnie wyższe, niż powinno być. Ustalamy, kto zarządza gruntem i z czyjej inicjatywy został tam postawiony ten pastuch - dodaje prokurator Jasiak. Prokurator Paweł Jasiak podał w południe, że 49-letnią kobietę udało się wybudzić. Ma teraz problemy z pamięcią.
Reporter tvn24.pl nie zastał na miejscu właściciela ośrodka, obok którego znajduje się staw. W recepcji usłyszał tylko, że do momentu zakończenia śledztwa nikt sprawy nie będzie komentował.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Krysztofiak, tvn24.pl