- Prokuratura musi zająć się ludźmi, którzy forsują przestępcze, aborcyjne procedury w naszym kraju - mówią przedstawiciele katolickiego klubu im. Świętego Wojciecha w Łodzi i składają do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. - Próba wprowadzenia pigułki "dzień po" bez recepty to działalność przeciwko życiu i przeciwko narodowi - kwituje szef organizacji.
Szef katolickiego klubu św. Wojciecha w Łodzi argumentuje, że dopuszczenie pigułki "dzień po" to propagowanie działalności aborcyjnej.
- Mówimy o specyfiku, który nie pozwala na zagnieżdżenie się zarodka, poczętego życia w ciele matki. W efekcie doprowadza się do jego śmierci - twierdzi Mirosław Orzechowski.
Zarządzany przez byłego wiceministra edukacji katolicki klub złożył już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Przez kogo? Orzechowski mówi, że to już mają ustalić śledczy.
- Nie naszą rzeczą jest wskazywanie winnego, bo jego postać może być rozproszona. Po to są organy ścigania, żeby dojść do tego, kto lobbuje za ułatwieniem zabijania życia - mówi rozmówca tvn24.pl.
"To antykoncepcja, nie aborcja"
Komisja Europejska zdecydowała na początku stycznia, że środek antykoncepcji awaryjnej o nazwie ellaOne może być dostępny w krajach Unii Europejskiej bez recepty. Zastrzegła jednocześnie, że ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu bez recepty, należy do władz poszczególnych krajów członkowskich.
W wielu polskich aptekach pigułka jest dostępna na zamówienie i wciąż tylko na receptę, bo aptekarze czekają na informację od ministra zdrowia w formie zarządzenia. A takiej decyzji wciąż nie ma, bo dyskusja związana z ich dostępnością się przedłuża. Wszystko przez emocje związane z ellaOne. Pigułka często bowiem nazywana jest błędnie "pigułką wczesnoporonną".
- To jest metoda antykoncepcji po stosunku, której podstawowym działaniem jest blokowanie owulacji. Pigułka zmienia też śluz, utrudniając plemnikom drogę do komórki jajowej - tłumaczy dr Grzegorz Południewski, ginekolog.
Wątpliwości zaczynają się jednak w sytuacji, kiedy dojdzie do zapłodnienia komórki.
- Zmieniony śluz może uniemożliwić zagnieżdżenie się zarodka w ciele kobiety i w efekcie doprowadzić do jego obumarcia - mówi dr Marek Kowalski ze szpitala ginekologiczno-położniczego w Krakowie.
"Demoralizacja i choroby weneryczne"
To właśnie kwestia pozostawienia zarodka bez możliwości rozwoju bulwersuje środowiska związane z kościołem. Autorzy zawiadomienia, które wpłynęło już do prokuratury okręgowej w Łodzi, podkreślają, że pigułka "dzień po" będzie miała "dramatyczny wpływ na społeczeństwo".
- Oprócz ciężkiego grzechu, jakim jest zabicie poczętego życia, mówimy o ryzyku postępującej demoralizacji. Rozwiązłość seksualna będzie postępowała, a choroby weneryczne staną się dużo bardziej powszechne - twierdzi Orzechowski.
Śledczy informują, że treść zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa będzie analizowana teraz przez jedną z prokuratur rejonowych.
- Zgodnie z wymogami procedury karnej najpóźniej w ciągu 30 dni podejmiemy decyzję co do zasadności wszczęcia postępowania w tej sprawie. Tym samym ocenimy, czy w grę wchodzi podejrzenie jakiegokolwiek przestępstwa - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź