Przed budynkiem łódzkiego pogotowia zmarł mężczyzna, które chwilę wcześniej był u lekarza i odmówił leczenia szpitalnego. – Lekarz ma obowiązek wydłużać życie, ale są pacjenci, którzy nie chcą by im pomóc – tłumaczy doktor Andrzej Frątczak, który badał zmarłego. Śledczy wyjaśniają okoliczności śmierci 61-latka.
61-latek zmarł we wtorek przed budynkiem łódzkiego pogotowia. - Chciałem aby pojechał do szpitala na szczegółowe badania, ale kategorycznie odmówił – tłumaczy w rozmowie z TVN24 doktor Andrzej Frątczak, specjalista chorób wewnętrznych, który chwilę przed śmiercią badał mężczyznę.
Lekarz wraz pielęgniarką próbowali przekonać go do zmiany decyzji.
- Chciałem aby został on przewieziony karetką na oddział chorób wewnętrznych. Pacjent powiedział, że jest całkowicie zdrowy i nie wyraża na nic zgody – mówi lekarz. Dodaje, nic nie wskazywało na to, że jego stan nagle pogorszy się, bo wszystkie badania wykonane podczas wizyty były dobre. 61-latek miał podwyższone ciśnienie.
„Nie mogę zmusić nikogo do badań”
Jak twierdzi doktor Frątczak, zdarzają się pacjenci, którzy nie chcą leczenia. - Niestety nie mogę nikogo zmusić do przewiezienia do szpitala czy wykonania badań. Każdy pacjent może odmówić bp np. nie lubi szpitali.
Jednocześnie radzi, aby korzystać z pomocy lekarskiej. - Jeżeli lekarz kieruje do szpitala to warto posłuchać, bo kieruje się dobrem pacjenta. Ma obowiązek wydłużać ludzkie życie. Jest mi smutno, jak niektórzy nie chcą sobie pomóc – mówi doktor Frątczak.
Śledztwo prokuratorskie
Śledczy wyjaśnią okoliczności śmierci mężczyzny, który zmarł bezpośrednio po opuszczeniu budynku WSRM w Łodzi.
- Prokuratura Rejonowa Łódź – Śródmieście wszczęła postępowanie - potwierdza Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Prokuratorzy wyjaśniają m.in. okoliczności i przyczyny śmierci oraz zakres i prawidłowość pomocy udzielonej pacjentowi przez personel medyczny.
- Prokurator na miejscu zdarzenia przeprowadził oględziny zwłok. Zabezpieczona została dokumentacja medyczna i nagrania monitoringu. Przesłuchany został personel medyczny, a zwłaszcza lekarz który wcześniej badał mężczyznę, pielęgniarka i lekarz prowadzący reanimację – wylicza Kopania.
Śmierć pod budynkiem pogotowia
Jak na razie śledczy ustalili, że mężczyzna zgłosił się do pogotowia w związku z bólem głowy.
- Przeprowadzone zostały badania w postaci pomiaru ciśnienia i EKG. Z wpisów w dokumentacji wynika, że odmówił zaproponowanego mu leczenia. Z relacji służb medycznych wynika, że propozycja dotyczyła przewiezienia karetką do szpitala. Bezpośrednio po opuszczeniu budynku pogotowia mężczyzna zmarł – mówi Kopania.
Zlecona została sądowo lekarska sekcja zwłok. Jej przeprowadzenie pozwoli na ustalenie przyczyny śmierci. W sprawie planowane są dalsze czynności, a między innymi przesłuchania kolejnych świadków.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jz/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź