Podobno to miał być imprezowy wypad z okazji Halloween. Grupa sześciu znajomych pojechała na dyskotekę. Nie wiadomo na razie, dlaczego w drodze powrotnej ich samochód jechał autostradą pod prąd. Koło Piotrkowa Trybunalskiego wjechał wprost pod ciężarówkę - trzy osoby zginęły, trzy są ranne. Rodziców straciła 5-letnia Dominika. O tym, że została sierotą powiedzą jej dziś psycholodzy.
We wraku hondy, która w niedzielę nad ranem gnała pod prąd po autostradzie A1 było sześć osób. Za kierownicą siedział 28-letni Radosław, obok - jego partnerka i matka pięcioletniej dziewczynki. Z tyłu czworo dobrych znajomych.
Na razie nie wiadomo, co robili w tej części województwa (ok. 70 km od domów) i dlaczego nikt nie miał przy sobie żadnych dokumentów.
Pewne jest to, że wjechali na autostradę pod prąd. Przejechali nią co najmniej 11 kilometrów. Na wysokości Sierosława brakowało im tylko dwóch kilometrów do zjazdu. Wtedy uderzyli czołowo w ciężarówkę. Na miejscu zginęły trzy osoby - oprócz pary jadącej z przodu, życie straciła ich 20-letnia koleżanka - Ola.
O życie wciąż walczy 27-letnia siostra Oli, Paulina. Na OIOM-ie w Bełchatowie przebywa 26-letni kolega - również w krytycznym stanie. Lekarze tylko o 22-latku mówią, że jest w stanie stabilnym. Leży w szpitalu w Łodzi. Po kilku godzinach od wypadku odzyskał świadomość. Okazało się wtedy, że miał w organizmie trzy promile alkoholu.
Jedną z najbardziej prawdopodobnych wersji, którą sprawdzają obecnie prokuratorzy mówi, że grupa znajomych wyjechała w sobotę na dyskotekę z okazji Halloween. Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem, około 5:30.
Taki rajd, czy przypadek?
Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, dlaczego kierowca zdecydował się na jazdę pod prąd. Piotr Grochulski, śledczy zajmujący się sprawą wiele spodziewa się po przesłuchaniu 22-latka, który jest w najlepszym stanie.
- Na razie nie mamy wiedzy, czy było to świadome działanie kierowcy, czy też wjechał pod prąd na A1 przez przypadek - tłumaczy tvn24.pl Grochulski.
Samochód od miesiąca
Prokuratorzy zlecili już sądowo-lekarskie sekcje zwłok uczestników wypadku. Dzięki badaniu krwi będzie wiadomo, czy kierowca był trzeźwy i czy mógł być pod wpływem środków odurzających. W rozbitym o tira samochodzie zabezpieczono puszkę piwa i "ćwiartkę" nalewki.
W identyfikacji tożsamości osób jadących w rozbitej hondzie pozwolił jedyny dokument, który został znaleziony we wnętrzu samochodu.
- Była to umowa kupna pojazdu z początku października - mówi prokurator Grochulski.
Dominika została sierotą
O tym, że pięcioletnia dziewczynka straciła rodziców powie jej psycholog dziecięcy. Od rana w domu tragicznie zmarłej Eweliny są pracownicy pomocy społecznej.
- Ciocia Dominisi nie umiała jej powiedzieć o tym, co się wydarzyło - tłumaczy Aleksandra Kowalska z MOPS w Złoczewie.
Dziewczynka mieszkała z mamą, wujkiem i dziadkiem. Tata z nimi nie mieszkał, ale odwiedzał córkę i partnerkę.
- Siostra zmarłej wyraziła gotowość do opieki nad dzieckiem. Jest wydolna społecznie, opiekuje się dwójką swoich dzieci - tłumaczy Kowalska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź