Zakończyło się śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka w szpitalu w Zduńskiej Woli (woj. łódzkie). Przed sądem stanie Andrzej L., którego śledczy oskarżają o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka i narażenie życia ciężarnej kobiety.
Akt oskarżenia w tej sprawie zostanie wysłany do sądu w przyszłym tygodniu. Jak informuje redakcję tvn24.pl Józef Mizerski z prokuratury w Sieradzu (woj. łódzkie), przed sądem stanie Andrzej L. - były lekarz ze szpitala w Zduńskiej Woli.
- Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na oskarżenie lekarza o nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka i narażenie zdrowia i życia ciężarnej kobiety - tłumaczy Mizerski.
Andrzejowi L. grozi do 5 lat więzienia. Lekarz nie przyznaje się do winy, podczas trwającego śledztwa odmówił składania wyjaśnień.
Zmarł, bo nie było cesarskiego cięcia?
Akt oskarżenia dotyczy śmierci noworodka podczas porodu w zduńskowolskim szpitalu na początku 2013 roku. Ważący ponad pięć kilogramów chłopiec Staś udusił się w trakcie porodu. Nie zdecydowano się na wykonanie cesarskiego cięcia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli rodzice dziecka.
Według prokuratury, z opinii powołanych w tej sprawie biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wynika, że lekarz, mimo komplikacji, nie wysłał ciężarnej kobiety do szpitala o wyższym stopniu referencyjności. Nie przeprowadził też badań zmierzających do ustalenia wielkości i wagi płodu, a więc ustalenia, czy możliwy jest poród naturalny, czy też konieczne jest przeprowadzenie cesarskiego cięcia. To ostatnie - zdaniem biegłych - było w tym przypadku konieczne.
- Lekarz źle ocenił też wyniki badań, m.in. USG z których wynikało, że obwód brzucha dziecka był większy, niż głowy - informuje prokurator Józef Mizerski.
Podkreśla, że był to ważny argument "wskazujący o konieczności skierowania ciężarnej kobiety do innego szpitala".
Koszmar rodziny
Ukarania winnych śmierci syna domagał się Damian Kunert. Jego relację zamieściliśmy na portalu tvn24.pl w marcu minionego roku.
- Lekarze podczas wyciągania dziecka uszkodzili kręgosłup mojego syna. Zerwali też pępowinę - podkreślał mężczyzna podczas rozmowy z portalem tvn24.pl.
Już po tragedii, rodzina usłyszała, że podczas badania USG "maszyna się pomyliła".
Zwolniony ze szpitala
Po wszczęciu śledztwa, dyrekcja szpitala w Zduńskiej Woli zwolniła Andrzeja L.
Podczas śledztwa, śledczy nie zdecydowali się na tymczasowy areszt dla lekarza. Zamiast tego zdecydowano się na wolnościowe środki zapobiegawcze - lekarz musiał zapłacić 5 tys. złotych kaucji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź