Najpierw ścigał on - łamiąc wszelkie możliwe przepisy gnał za sprawczynią stłuczki. Pościg nagrał i film przekazał policji. Teraz sam jest ścigany - za brawurową jazdę i "skrajną nieodpowiedzialność" ma stracić prawo jazdy.
Do sądu skierowana została sprawa mężczyzny, którego historię opisywaliśmy w czerwcu na tvn24.pl. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że początkowo wydawało się, że policjanci mają do czynienia niemal z bohaterem.
To on wezwał patrol policji i poinformował, że na al. Piłsudskiego w Łodzi doszło do kolizji. Mówił też, że był świadkiem zdarzenia oraz zatrzymał sprawczynię i czeka wraz z nią na funkcjonariuszy.
Zgłaszający – już po przyjeździe radiowozu – przekazał, że dysponuje nagraniem z wideorejestratora, na którym widać przebieg kolizji.
Film został odtworzony przez policjantów. Ci skupili się początkowo na tym, jak doszło do obtarcia. Między innymi na tej podstawie na sprawczynię kolizji został nałożony mandat w wysokości 450 złotych za jej spowodowanie. Ale na tym historia się nie skończyła. Bo funkcjonariusze przejrzeli potem dokładnie cały przekazany im film.
Pościg
Na nagraniu widać, że zanim mężczyzna pognał za sprawczynią obtarcia, zatrzymał się na światłach.
- Jego pasażer wyszedł porozmawiać przez chwilę z kobietą, która była poszkodowana w zdarzeniu - opowiada Marzanna Boratyńska. Dodatkowo samochód, który ruszył w pościg stał na lewym, skrajnym pasie na czteropasmowej jezdni.
Sprawczyni z kolei była na prawym pasie i skręciła "na strzałce". Funkcjonariusze na tym etapie zaczęli się zastanawiać, jak to możliwe, że zgłaszający zdołał dogonić sprawczynię kolizji.
To, co potem zobaczyli na nagraniu sprawiło, że złapali się za głowę.
- Kierowca ruszył w brawurowy pościg. Dwukrotnie zignorował czerwone światło na sygnalizatorze. Przez pewien czas jechał też pod prąd i wyraźnie przekraczał dozwoloną prędkość - opowiada Marzanna Boratyńska.
31 punktów karnych?!
Sprawa została przekazana do sądu. Funkcjonariusze policji wyliczyli, że za popełnione wykroczenia niedoszły bohater powinien dostać 31 punktów karnych. A więc powinien stracić prawo jazdy.
Oprócz tego mężczyzna może dostać grzywnę - nawet do 5 tys. złotych.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, sprawca tłumaczył, że działał w wyższym interesie społecznym.
- Nie możemy zgodzić się z taką argumentacją. Trzeba jasno powiedzieć, że kierowca mógł doprowadzić do tragedii - tłumaczy st. sierż. Jadwiga Czyż z wydziału ruchu drogowego.
Sąd jeszcze nie podjął decyzji, czy i w jaki sposób ukarać niedoszłego bohatera.
"Ale zarąbiście!"
Obejrzeliśmy nagranie z wideorejestratora (materiał jest zabezpieczony przez policję). Kamera zainstalowana w samochodzie młodego kierowcy rejestrowała nie tylko obraz, ale też dźwięk. Po pokonaniu jednego ze skrzyżowań na czerwonym świetle słychać, jak mężczyźni (w samochodzie był pasażer) z entuzjazmem wykrzykują, że "jest zarąbiście".
Policja podkreśla, że zdecydowała się nagłośnić sprawę, aby przestrzec innych kierowców, którym marzą się pościgi.
- Chcemy podkreślić, że nie warto bawić się w bohatera i niepotrzebnie narażać osoby trzecie – podkreśla Jadwiga Czyż.
Co zatem trzeba zrobić, jeżeli jesteśmy świadkami kolizji?
- Wystarczy zadzwonić na policję. Jeżeli funkcjonariusze będą mieli do dyspozycji film, na którym widać moment zdarzenia, to z pewnością uda im się dotrzeć do osób odpowiedzialnych. Sprawa zostanie załatwiona bez narażania osób trzecich - kończy policjantka.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź