Miał w sobie coś fascynującego, nie tylko to jak śpiewał czy mówił. Nie, coś w nim było, powiedziałbym nawet, niesamowitego - stwierdził Marian Opania. Aktor wspominał w programie "Szkło kontaktowe" w TVN24 zmarłego w środę wieczorem Wojciecha Młynarskiego.
- My znaliśmy się z Wojtkiem bodajże od 1961 roku - zaznaczył Marian Opania.
Opania: to był gigant
- Ja byłem studentem pierwszego roku szkoły teatralnej, on był studentem polonistyki i zobaczyłem taki program estradowy w starych Hybrydach, wówczas jeszcze na ulicy Mokotowskiej. I oprócz innych wspaniałych wykonawców zobaczyłem nagle takiego faceta jak przecinek, taka chudzina o przenikliwym, niebieskim spojrzeniu. I właśnie na niego zwróciłem uwagę - wspominał Opania.
- Miał w sobie coś fascynującego, nie tylko to jak śpiewał czy mówił. Nie, coś w nim było, powiedziałbym nawet: niesamowitego. I to mi się spodobało - stwierdził Opania w TVN24. - Potem się zaprzyjaźniliśmy, on przychodził na moje muzyczne przedstawienia w szkole teatralnej i pamiętał, że stosunkowo nieźle śpiewam - kontynuował.
- Potem ja wziąłem rozbrat z piosenką, uczyłem się być aktorem dramatycznym, gdy po latach nagle zaproponował mi udział w swoim wspaniałym "Brelu", potem w "Hemarze", "Wysockim", potem wiele innych programów - podkreślił.
Jak zaznaczył, "zawsze ten Młynarski albo jego teksty mi towarzyszyły. To był gigant".
"Tacy ludzie rodzą się bardzo rzadko"
W programie "Szkło kontaktowe" w TVN24 zmarłego Wojciecha Młynarskiego wspominał w środę także inny aktor, Artur Barciś.
- Ja go traktuję jak poetę, nie jak tekściarza. Poetę absolutnie z tej samej półki co Tuwim i Gałczyński - podkreślił. - To naprawdę straszna strata, ponieważ takich ludzi już nie ma i nie wiem, kiedy będą. Rodzą się bardzo rzadko - ocenił Barciś.
Autor: mm//rzw/jb / Źródło: tvn24