Dziennik "Mail on Sunday" opublikował artykuł, w którym zarzucił wiceprzewodniczącej Partii Pracy Angeli Rayner, że rozprasza premiera Borisa Johnsona podczas jego przemówień w Izbie Gmin, krzyżując i rozłączając nogi. Tabloid porównał rzekome zachowanie polityk do słynnej sceny z filmu "Nagi instykt", w której zagrała Sharon Stone. Publikacja gazety wywołała falę oburzenia, zarówno wśród laburzystów, jak i torysów. Sprawę skomentowali też Rayner oraz Johnson.
Artykuł "Mail on Sunday" cytował niewymienionych z nazwiska posłów Partii Konserwatywnej, którzy twierdzili, że wiceprzewodnicząca Partii Pracy Angela Rayner krzyżuje i rozłącza nogi, gdy siedzi naprzeciwko przemawiającego w Izbie Gmin premiera Borisa Johnsona. Ma tak postępować, według źródeł gazety, by rozpraszać uwagę szefa rządu.
W artykule "Mail on Sunday" zacytowano posła Partii Konserwatywnej, który miał powiedzieć: "[Rayner - red.] wie, że nie może konkurować z oksfordzkim wyszkoleniem Borisa w debatach, ale ma inne umiejętności, których jemu brakuje. Przyznała się do tego, pijąc z nami drinki na tarasie Izby Gmin".
W publikacji opisano też przeszłość polityk jako byłej pracownicy opieki, która opuściła szkołę w wieku 16 lat po zajściu w ciążę.
W artykule rzekome działanie Rayner podczas przemówień Johnsona nazwano "w pełni ubranym parlamentarnym odpowiednikiem sceny z filmu 'Nagi instynkt' z 1992 roku, w której zagrała Sharon Stone". Podczas niej Catherine Tramell (psychopatyczna morderczyni, którą odgrywała w filmie aktorka) jest przesłuchiwana przez policyjnego detektywa Nicka Currana (w tej roli Michael Douglas). Ubrana w krótką sukienkę Tramell krzyżuje nogi i rozłącza nogi, ukazując przez moment swoje miejsca intymne.
Jak napisał "Guardian", ten słynny moment został później uznany za najczęściej pauzowaną scenę w historii kina.
Reakcja Rayner i Johnsona na publikację gazety
Do publikacji "Mail on Sunday" odnieśli się bezpośrednio zamieszani w sprawę. Angela Rayner w serii tweetów odpierała anonimowe zarzuty, twierdząc, że padła ofiarą "seksizmu i mizoginii".
"Zostałam oskarżona o 'sztuczkę' mającą na celu 'odwrócenie uwagi' bezradnego premiera - przez to, że jestem kobietą, mam nogi i noszę ubrania" - napisała Rayner. Zarzuciła sojusznikom Johnsona, że "uciekają się do rozpowszechniania rozpaczliwych, zboczonych oszczerstw w swoich nieudanych próbach ratowania jego skóry".
"On [Johnson - red.] i jego cheerleaderzy mają najwyraźniej wielki problem z kobietami w życiu publicznym. Powinni się za siebie wstydzić. Nie pozwolę, by ich podłe kłamstwa mnie złamały. Ich próby nękania i zastraszania mnie nie powiodą się" - dodała w kolejnym wpisie wiceprzewodnicząca Partii Pracy.
Swój komentarz do sprawy premier Boris Johnson zamieścił w mediach społecznościowych. "Choć nie zgadzam się z Angelą Rayner w prawie każdej kwestii politycznej, szanuję ją jako parlamentarzystkę i ubolewam nad mizoginią skierowaną dziś anonimowo w jej stronę" - napisał.
Źródło z Downing Street potwierdziło BBC, że premier skontaktował się z Rayner prywatnie. W SMS-ie miał powtórzyć to, co napisał na Twitterze. Korespondent polityczny BBC Adam Fleming przekazał, że według źródła, wymiana korespondencji pomiędzy politykami była w ich "niepowtarzalnym" stylu.
Krytyka ze strony parlamentarzystów. "Seksizm i mizoginia"
Publikacja "Mail on Sunday" spotkała się również z dużą krytyką innych brytyjskich parlamentarzystów. Lider Partii Pracy Keir Starmer oświadczył: "Seksizm i mizoginia uprawiane przez torysów to haniebne, nowe dno partii pogrążonej w skandalu i chaosie".
Przewodnicząca komisji ds. kobiet i równości w Izbie Gmin, konserwatystka Caroline Nokes, nazwała publikację "brudną, małą historyjką". Przekazała również, że zwróciła się do spikera Izby Gmin Lindsaya Hoyle'a z zapytaniem, czy autorowi artykułu, redaktorowi politycznemu "Mail on Sunday" Glenowi Owenowi, należy odebrać przepustkę do parlamentu. Zasugerowała też, że jej komisja mogłaby zbadać seksizm w reportażach politycznych.
Conor Burns, sprzymierzeniec Johnsona, powiedział, że historia ta jest "prawdziwie toksyczna", nazywając ją "typową dla bezpodstawnych opowieści, które są rozsiewane przez pijanych nieuków nadymających swoje ego na tarasie [Izby Gmin - red.]".
Pierwsza Minister Szkocji Nicola Sturgeon napisała z kolei: "Solidarność ponad podziałami politycznymi z Angelą Rayner w tej sprawie. Przypomina to o głębokiej mizoginii, z jaką kobiety spotykają się na co dzień".
BBC: Downing Street nie zawnioskuje o śledztwo
Jak pisze BBC, Pałac Westminsterski w ostatnich latach otrzymywał wiele skarg na mizoginię i molestowanie seksualne, a wiele posłanek twierdzi, że nadal spotyka się z seksistowską kulturą w miejscu pracy.
Według BBC, Downing Street nie będzie jednak wnioskować o dochodzenie w sprawie tego, kto wygłosił komentarze, które opublikował "Mail on Sunday". Jedno ze źródeł BBC przekazało, że takie śledztwa rzadko znajdowały winnego, co jest powodem braku wniosku.
"Mail on Sunday" nie odniosło się do sprawy po publikacji artykułu.
Źródło: BBC, Guardian