Luksusowy "Vogue", najbardziej wpływowy magazyn o modzie na świecie, z okazji 120. urodzin przygotował specjalne wydanie, które ma aż 916 stron. Wrześniowy numer jest tak duży i ciężki, że amerykańscy listonosze odmówili dostarczania go do domów ponad miliona abonentów. Czytelnicy muszą sami przyjeżdżać na pocztę.
Wrześniowe wydanie amerykańskiego "Vogue'a" to największy numer w historii magazynów kolorowych - waży ponad 2 kg i ma 916 stron. Ma nie tylko więcej kartek do czytania, ale rekordową ilość reklam, które zajmują 658 stron pisma.
Numer na wrzesień co roku jest najważniejszym wydaniem w roku - zapowiada otwarcie nowego sezonu w modzie, a także szczegółowo prezentuje wszystkie obowiązujące trendy i najnowsze sesje na nadchodzący sezon. Wtedy też domy mody i różne pokrewne dla branży koncerny przeznaczają na reklamy największe budżety. Dlatego też pismo ma wtedy rekordową ilość stron i rekordowy nakład sięgający kilku milionów egzemplarzy, choć normalnie kupuje go średnio 1,25 miliona osób.
W tym roku powód monstrualnych gabarytów "Vogue'a" jest dodatkowy - ten luksusowy magazyn, który uchodzi za biblię mody, obchodzi 120. rocznicę istnienia. Anna Wintour, która rządzi pismem od 24 lat i nie tylko doskonale orientuje się w świecie mody, lecz także w świecie biznesu, zrobiła wszystko, by na tych urodzinach nieźle zarobić. I przyciągnęła do swojej gazety nawet te firmy, które zmniejszają budżety lub przeznaczają pieniądze na inne cele (na reklamę ubrań i akcesoriów w amerykańskich magazynach w ub.r. wydano około 1,5 miliard dolarów. To spadek z 2 mld w 2008 r.).
Kiedyś wiele gazet ważyło tyle, ile dziś jeden "Vogue"
Efekt? Magazyn nie tylko nie mieści się w skrzynkach pocztowych, ale przekracza też standardową wagę przesyłek dostarczanych przez amerykańską pocztę. Jest po prostu za ciężki, dlatego listonosze - jak podaje portal Huffington Post - odmówili dostarczania ponad 2-kg pakunku do domów ponad miliona abonentów. Czytelniczki dostają zawiadomienie, żeby odebrały pismo w okienku pocztowym.
- Dziesięć lat temu wiele czasopism razem wziętych ważyło tyle, ile dziś wynosi waga tylko jednego "Vogue'a". On jest bardzo ciężki i zajmuje za dużo miejsca. Nasze zwyrodnienia i ból pleców to efekt noszenia tego typu magazynów - narzeka pracownica poczty w rozmowie z "Huffington Post".
Rzecznik US Postal Service nie odniósł się do skarg swoich pracowników. W oficjalnym oświadczeniu podkreślił, że taka jest ich praca, z której jest zresztą bardzo dumny.
Wrześniowy numer "Vogue'a" kosztuje 5,99 dolarów, a jego gwiazdą jest Lady GaGa. W środku lista 120. najbardziej stylowych i wpływowych ludzi na świecie, na której znaleźli się projektanci mody, piosenkarki, aktorzy, modelki, blogerki i dziennikarki. Zdaniem redakcji, nie mogło zabraknąć takich nazwisk jak: m.in. Victoria Beckham, Adele, księżna Cambridge, Florence Welch, Stella McCartney, Nicolas Ghesquière, Raf Simons czy Riccardo Tisci.
Zabrakło jednak np. Toma Forda czy Miuccii Prady, ponieważ lista obejmuje tylko tych, którzy mają nie więcej niż 45 lat.
Bluzka za 10 tys., dżinsy za 40 dol.
Luksusowy "Vogue" to najbardziej wpływowy magazyn dla kobiet na świecie. Ma 19 międzynarodowych edycji, w tym na Tajwanie, w Chinach, Brazylii i Indiach. Najbardziej wpływowe jest wydanie amerykańskie, któremu szefuje Anna Wintour - to ona sprawiła, że "Vogue" stał się nie tylko czasopismem, ale i marką. Zyski, jakie przyniósł wydawnictwu Conde Nast, w ciągu tylko pierwszych 10 lat pod jej kierownictwem, wzrosły prawie o 100 procent, a ona sama wykreowała lub zniszczyła wiele karier w show-biznesie.
Na swojej pierwszej okładce "Vogue'a" w listopadzie 1988 roku Wintour pokazała modelkę w bluzce Christiana Lacroix wysadzaną drogocennymi kamieniami wartą 10 tys. dol. i dżinsach za 40 dol. Było to zdjęcie, które nigdy wcześniej na okładce nie mogłoby się znaleźć. Połączenie wysokiej mody z masową było wówczas czymś tak niespotykanym, że wydawnictwo Condé Nast przed wydrukowaniem magazynu, skontaktowało się z naczelną w obawie, że popełniona została pomyłka.
- Chciałam pokazać amerykańskim kobietom, że couture można nosić na ulicy, że moda nie jest tylko dla bogaczy - tak szefowa "Vogue'a" wspomina tamten precedens w rozmowie ze stacją CBS.
To ona skomercjalizowała nobliwe i elitarne do tej pory pismo. Adresowała je do młodszej czytelniczki. Pierwsza wpadła na pomysł, by na okładkach pokazywać idoli muzycznych, pierwsze damy, gwiazdy telewizji i sportu, aktorki, nie tylko modelki. Pomysł na początku nie spotkał się z entuzjazmem, dziś to norma na rynku luksusowej prasy.
Dowodem na potężne wpływy Wintour jest także film "Diabeł ubiera się u Prady", w którym zagrała ją Meryl Streep.
Autor: Agnieszka Kowalska\mtom / Źródło: Huffington Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mert Alas & Marcus Piggott/Condé Nast