Universal Pictures International bije właśnie rekord wszech czasów w światowym box-office - zarobiło w tym roku już 3,78 miliarda dolarów poza granicami Stanów Zjednoczonych. Studio jest właścicielem czterech z pięciu najbardziej dochodowych filmów 2015 roku. Są to "Szybcy i wściekli 7" (1,162 miliarda dolarów), "Jurassic World" (983,5 mln), "Minionki" (670,2 mln) i "Pięćdziesiąt twarzy Greya" (404,1 mln). Rekord będzie jeszcze większy, gdy do kin trafią m.in "Steve Jobs" czy "Crimson Peak" Guillermo del Toro.
Zarabiając 3,78 miliarda poza granicami Stanów Zjednoczonych Universal Pictures pobiło tym samym rekord Foxa z ubiegłego roku, który wyniósł 3,73 miliarda dolarów. Przy takich sumach nikogo już chyba nie dziwi fakt, że przemysł filmowy w Ameryce okazuje się być jedną z najbardziej dochodowych gałęzi gospodarki, porównywaną chętnie z przemysłem zbrojeniowym.
Tytuły, które zapewniły studiu tak gigantyczne dochody, to: "Szybcy i wściekli 7" z sumą 1,162 miliarda dolarów, drugi w światowym rankingu "Jurassic World" (983,5 mln dolarów), trzecie miejsce "Minionki" (670,2 mln) oraz piąty pod względem dochodu tytuł roku "Pięćdziesiąt twarzy Greya" (404,1 mln).
Warto zauważyć, że z tej czwórki jedynie ostatni tytuł jest artystyczną pomyłką, pozostałe trzy, mimo że utożsamiane z kinem czysto rozrywkowym, prezentują kawał solidnego reżyserskiego i aktorskiego rzemiosła.
Rekordów jeszcze więcej
Wraz z najwyższymi dochodami ze światowych box office'ów filmy Universal Pictures biją też inne rekordy.
I tak "Jurassic World" ustanowił najbardziej dochodowy weekend otwarcia wszech czasów w 69 krajach, w których film jest wyświetlany. Jednocześnie najszybciej w historii, bo tylko w ciągu 13 dni, film zarobił miliard dolarów, (wliczając całkowity dochód filmu na świecie i w Stanach Zjednoczonych).
Studio ustanowiło wcześniej inne rekordy: najszybciej osiągnięte 2 i 3 miliardy w światowym box-office, a także utrzymanie pozycji lidera box-office przez 10 tygodni. Z kolei animowane "Minionki" to najbardziej dochodowy film animowany roku, najbardziej kasowy film animowany wszech czasów w Ameryce Łacińskiej i trzeci najbardziej kasowy film animowany na całym świecie.
Wielki sukces Universalu jeszcze bardziej przebije poprzedni rekord Foxa, kiedy do kin na świecie trafią kolejne produkcje studia, wśród których są tak oczekiwane tytuły jak: muzyczny" Straight Outta Compton" F. Gary Greya o grupie kultowych dziś raperów (będący na szczycie amerykańskiego box office’u ostatnich tygodni), "Wizyta" - nowy thriller M. Night Shyamalana, (twórcy "Szóstego zmysłu"), najbardziej oczekiwany tytuł roku "Steve Jobs" w reżyserii zdobywcy Oscara (za "Slumdog. Millioner z ulicy") Danny’ego Boyle'a, gotycki romans "Crimson Peak" Guillermo del Toro oraz melodramat "Nad morzem" w reżyserii aktorki, a ostatnio także reżyserki Angeliny Jolie Pitt, (tak właśnie po zalegalizowaniu związku podpisuje się teraz gwiazda), z nią samą i jej mężem Bradem Pittem w rolach głównych.
Kto nabija kasę?
Przede wszystkim kontynuacje - zwane w przypadku kina sequelami, zwykle filmów będących wielkimi kasowymi sukcesami. Najbardziej dochodowy film br. "Szybcy i wściekli 7", kolejna opowieść o rywalizacji gangów ścigających się na ulicach miast samochodami, gigantyczne powodzenie zapewnia bez wątpienia obecności na ekranie "ożywionego" z pomocą techniki CGI Paula Walkera. Aktor-bohater poprzednich 6 części, zginął w wypadku samochodowym w 2013 roku, zaś jego "pośmiertna" obecność na ekranie musiała przyciągnąć do kin tłumy fanów.
Mechanizm kontynuacji sprawdził się też w przypadku "Jurassic World" mimo, iż mamy tu zupełnie nowych bohaterów. Obecność dinozaurów była jednak zagwarantowana, konwencja opowieści tez pozostała niezmieniona, jedynie pradawne stwory wykreowane przez komputer, straszniejsze. Aż dziwne, że jedynym, który wierzył w kasowy sukces filmu był reżyser pierwszego z tego cyklu, a producent obecnego - wielki Steven Spielberg. Obsadzony w głównej roli coraz bardziej popularny Chris Pratt dopełnił wymogów dzieła kasowego.
To, że wśród najbardziej kasowych filmów jest produkcja adresowana do dzieci "Minionki", (choć jej humor lepiej zrozumieją widzowie dorośli), też nie dziwi, zwłaszcza w czasie wakacji. To zresztą również kolejne spotkanie ze znanymi już bohaterami, tyle że prequel- opowieść o wydarzeniach, które miały miejsce przed tymi, z poprzedniego filmu. "Minionki" sięgają po wzorzec znany ze "Shreka" - ich bohaterami są ani piękne ani grzeczne stworki, które chwytają za serce nieporadnością, poczuciem humoru i bynajmniej nie wzorcowym zachowaniem.
Jedynym w tym zestawie filmem nie będącym ponownym spotkaniem ze znanymi już bohaterami jest "Pięćdziesiąt twarzy Greya" (dla odmiany dziś już jednak wiemy, że doczeka się kontynuacji.) Znęcanie się nad tym złym, będących uosobieniem kiczu filmem, nie ma sensu. Swój sukces zawdzięcza on bowiem aurze obyczajowego skandalu, jaka towarzyszyła literackiemu pierwowzorowi autorstwa E.L. James.
Nazwana "pornosem dla mamusiek" książka, której film jest ekranizacją, pozbawioną jednak choćby odrobiny perwersji, nie mówiąc o skandalu, sprzedała się na świecie w ponad 100 mln egzemplarzy. Wystarczyło, że do kina przyjdą tylko jej czytelniczki (bo głównie o kobietach mowa), a sukces był z góry zapewniony. Nie ma też wątpliwości, że kolejne filmy o losach studentki sztuki i przystojnego miliardera przyciągną do kin jeszcze więcej widzów.
Autor: kob// / Źródło: "The Hollywood Reporter",tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UIP