"Dali nam jedzenie, wychowywali nas". Spotkanie z okazji wydania książki "Dzieci z dworca Brześć"

Spotkanie z okazji wydania książki "Dzieci z dworca Brześć"
Spotkanie z okazji wydania książki "Dzieci z dworca Brześć"
Źródło: tvn24

Wzruszające historie kobiet i ich dzieci, dla których dworzec stał się domem. Uciekając przez przemocą w Czeczenii matki z nawet kilkuletnimi dziećmi potrafią miesiącami koczować na białoruskim dworcu kolejowym, ubiegając się o zgodę na przyjazd do Polski. Świeżo wydana książka "Dzieci z dworca Brześć" opisuje niezwykłe historie. W niedzielę w Warszawie odbyło się spotkanie autorskie.

W niedzielę w Warszawie odbyło się spotkanie z okazji wydania książki Mariny Hulii i Moniki Głuski-Durenkamp "Dzieci z dworca Brześć".

Historie dzieci i mam z dworca Brześć

To historie dzieci i mam, które miesiącami koczowały na białoruskim dworcu. Czekały na wyjazd do Polski, bo do Czeczenii wrócić nie mogły. Matki uciekły przed reżimem i przemocą po to, żeby ratować dzieci i siebie.

- Bardzo mi pomogli Polacy, którzy nam dali jedzenie, wychowywali nas dobrze, dawali prezenty, to mnie bardzo cieszy, że jestem wdzięczny Polakom za to, jak oni byli dla mnie dobrzy - powiedział w rozmowie z TVN24 Ibrahim, jedno z dzieci z dworca Brześć.

Spotkanie z okazji wydania książki "Dzieci z dworca Brześć"
Spotkanie z okazji wydania książki "Dzieci z dworca Brześć"
Źródło: tvn24

Historie przeplatane wywiadami

Historie przeplatane są krótkimi wywiadami, z których dowiemy się o tym, jak Kasia i Maciek Stuhrowie zaprzyjaźnili się z Madiną, czy o tym, jak Dorota i Czesław Mozil jeździli na rollercoasterze z Mohamedem.

Książkę napisała działaczka społeczna i nauczycielka Marina Hulia. Od lat pomaga mamom z dziećmi koczującym na białoruskim dworcu Brześć. Wywiady w książce z ludźmi, którzy pomagali matkom i ich dzieciom przeprowadziła dziennikarka Monika Głuska-Durenkamp.

- Przeczytałam o tym, że na dworcu są dzieciaki, których nikt nie uczy, że są mamy, które tam mieszkają, że nie mają co jeść, że nie mają czym się okryć. Natychmiast przyjechałam do Brześcia, przywitałam się po czeczeńsku i oznajmiłam, że zakładamy szkołę demokratyczną na dworcu w Brześciu - powiedziała Marina Hulia.

- Marina jest osobą, która trzyma razem te wszystkie czeczeńskie kobiety, od wielu lat pomaga, jest bardzo charyzmatyczna, jest bardzo charakterna i wie, jak pomagać ludziom - mówiła Monika Głuska-Durenkamp.

Autor: kb//kg / Źródło: tvn24

Czytaj także: