Dzielna rodzinka ze Springfield na dużym ekranie nie traci formy. I choć być może ilość fajerwerków i gagów na centymetr taśmy filmowej jest czasem męcząca, ogląda się to świetnie. Dziś film wchodzi do polskich kin.
Tym razem kłopotów rodzinie, miastu i światu narobił Homer Simpson. Z właściwym sobie wdziękiem i bezmyślnością doprowadza do gigantycznego skażenia miejscowego jeziora, topiąc w nim odchody swojej świnki. Gdy z wody zaczynają wychodzić zmutowane zwierzęta, a Springfield staje się najbardziej zanieczyszczonym miejscem w USA, do gry wkracza tajemnicza rządowa agencja. Za jej namową prezydent przykrywa miasto gigantyczną szklaną kopułą.
Zamknięte pod kloszem Springfield staje się areną scen a' la "28 dni później", a Homer wraz z rodziną ledwo ratuje się przed linczem z rąk żądnego krwi motłochu. A to dopiero początek... W tle mamy kryzys małżeński Homera i Marge, Barta poszukiwanie nowego, lepszego ojca, pierwszą miłość Lisy, apokalipsę, Arnolda Schwarzeneggera, Alaskę i szamankę - czyli wszystko, do czego przyzwyczaiła nas nieposkromiona i mocno absurdalna wyobraźnia twórców serialu.
Film jest dostępny w dwóch wersjach: z napisami i zdubbingowanej. I o ile w wersji oryginalnej część żartów widzom spoza USA może wydać się zbyt hermetyczna, to z kolei polska czasem jest się aż nazbyt aktualna. Żarty polityczne momentami balansują na cienkiej granicy. Jednak w sumie polska ekipa dubbingująca zrobiła kawał dobrej, czasami błyskotliwej roboty i chociażby dlatego warto porównać obie wersje.
Serial "The Simpsons" kończy 18 lat w tym roku, jednak od początku był propozycją dla starszych dzieci. Podobnie jest z filmem - politycznie niepoprawny, zakręcony i pełen aluzji humor "załapią" raczej dorośli. Jeśli zakwalifikować Simpsonów do kina familijnego jest to bardzo modny obecnie (od pierwszego "Shreka") podgatunek "kino familijne inaczej".
Na Simpsonach z pewnością najlepiej ubawią się tzw. wykształciuchy, których próżność jest co i rusz łechtana odpowiednimi aluzjami, grepsami i cytatami. Film ma wszystko, co im potrzeba: słuszne przesłanie (ekologia jest ważna, strzeżmy się fanatyków, rodzina powinna się mimo wszystko trzymać razem) i na tyle inteligentną formę, by całość nie wiała na kilometr smrodkiem dydaktycznym. Poza tym bywa rzeczywiście prześmieszny.
Katarzyna Wężyk
"Simpsonowie" reż. David Silverman
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sonica