Ma za sobą ciężki udar krwotoczny, z którego wychodziła siedem lat, ale świat wciąż woli słuchać o jej przeżyciach z planu "Nagiego instynktu". W autobiografii "The Beauty of Living Twice" Sharon Stone zarzuca reżyserowi filmu oszustwo i pisze wprost: molestowanie seksualne i przemoc wobec kobiet to codzienność w Hollywood. Książka, która już jest sensacją, pojawi się w księgarniach w USA 30 marca.
Jest prawdziwą wojowniczką, choć los jej nie oszczędzał. Opublikowane w "Vanity Fair" fragmenty autobiografii Sharon Stone pokazują to dobitnie.
Wspomnienia gwiazdy otwiera opis jej długiego pobytu w szpitalu, gdzie walczyła z udarem krwotocznym mózgu. To bliskie spotkanie ze śmiercią i jego następstwa są punktem wyjścia do refleksji nad własnym życiem, ale również nad mrocznym obliczem Hollywood.
"Pięć procent szans na przeżycie"
Życie Sharon Stone jest dowodem na to, że uroda i sława wcale nie są gwarancją szczęścia. Traumatyczne dzieciństwo, dwa nieudane małżeństwa i poważna choroba w wieku zaledwie 43 lat, w 2001 roku. "Ciężki udar i dziewięciodniowy krwotok mózgowy, który na zawsze zmienił moje życie" - pisze Stone. Patrząc na wciąż zachwycającą urodą i seksapilem aktorkę, trudno jej uwierzyć, kiedy przyznaje: "Wyszłam z tego cudem. Miałam pięć procent szans na przeżycie".
Nie widziała na lewe oko i nie słyszała na ucho, przez długie miesiące nie czuła lewej nogi. Z trudem przychodziło jej mówienie. Nauczenie się od nowa czytania i pisania zajęło jej trzy lata. Potem w następstwie udaru pojawił się guz mózgu. Jej - jak sądziła, kochający mąż - nie wspierał jej w chorobie, a porzucił dla innej kobiety, gdy znów walczyła o życie.
Siłę odnalazła w swoich dzieciach, choć i o nie - jak pisze - musiała walczyć z byłym mężem.
Ale Sharon Stone nie ma złudzeń, że bardziej od stanu jej zdrowia przyszłych czytelników interesują pikantne detale zza kulis hollywoodzkiego światka. Nie ukrywa, że odważyła się opowiedzieć o swoich doświadczeniach za sprawą ruchu #MeToo demaskującego sprawców seksualnej przemocy.
Kłamstwo Paula Verhoevena. "Nic nie będzie widać"
Gwiazda "Nagiego instynktu" pisze w swojej książce, że stawiający pierwsze kroki w tej tak zwanej fabryce snów młodzi ludzie często stają się ofiarami molestowania seksualnego, przemocy i mobbingu.
Wszyscy jej miłośnicy pamiętają "Nagi instynkt" Paula Verhoevena, gdzie wcieliła się w pozbawioną zahamowań, niebezpieczną Catherine Tramell podejrzaną w sprawie o morderstwo. Film uczynił ją jedną z największych femme fatale drugiej połowy XX wieku. Jej ekranowy partner, Michael Douglas, długo jednak nie chciał z nią grać. Sharon Stone wyznała, że dopiero gdy kolejne aktorki odrzucały odważny scenariusz, w końcu na nią przystał. Od tej pory są przyjaciółmi.
Ale na planie nie było różowo. Aktorka przyznaje, że była o krok od załamania psychicznego po tym, co zaszło podczas pracy nad słynną sceną bez bielizny. Paul Verhoeven miał poprosić w trakcie zdjęć, by zdjęła białe figi, "bo odbijają światło kamery" i zapewnić, że na ekranie "nic nie będzie widać". Po obejrzeniu zmontowanego filmu, ku jej przerażeniu, okazało się, że "wszystko widać bardzo dokładnie". Oburzona Stone najpierw spoliczkowała Verhoevena, a potem zadzwoniła do prawnika. Ten poinformował ją, że może wstrzymać premierę, bo to, co zrobił reżyser, było wbrew prawu.
Ostatecznie, po długim namyśle, zgodziła się na obecność tej sceny w filmie. "Faktycznie wzbogaciła tę historię i moją postać. Tylko dlatego to zrobiłam, choć mnie oszukano" - pisze w autobiografii.
Gwiazda przywołuje też wiele sytuacji podchodzących pod molestowanie i przemoc seksualną. Przytacza na przykład rozmowę z jednym z producentów, którego nazwiska nie ujawnia.
"Zasugerował mi, bym poszła do łóżka z filmowym partnerem, dzięki czemu mieliśmy uzyskać lepszą chemię na ekranie. Gdy odmówiłam, zostałam uznana za trudną we współpracy" - wyznaje. Wspomina także sytuację, gdy inny reżyser zerwał z nią kontrakt po tym, jak odmówiła "siadania mu na kolanach, w trakcie przerw na planie".
"Brutalnie szczera, niepokojąca, stawiająca ważne pytania"
Stone dodaje, że takie sytuacje były codziennością dla młodych aktorek w Hollywood. Podkreśla, jak bardzo wdzięczna jest kobietom, które powołując ruch #MeToo, sprawiły, że dziś to już przeszłość. Dowodem na to jest choćby obecność na planie podczas scen erotycznych tak zwanych koordynatorek do spraw intymności, które dbają o komfort psychiczny aktorek.
"Brutalnie szczera, niepokojąca, stawiająca ważne pytania" - piszą pierwsi recenzenci o autobiografii aktorki, która w ręce czytelników trafi 30 marca. Książką "The Beauty of Living Twice" zachwyca się między innymi Oprah Winfrey. Ukazanie się tej publikacji może wywołać burzliwą dyskusję.
Źródło: Yahoo, IndieWire, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images Europe