Jan Komasa wraca i ma dla widzów kontynuację głośnej "Sali samobójców". Film - jak zapowiadają dystrybutorzy - trafi do kin w 2019 roku. To "historia, która pokazuje z perspektywy psychologicznej, jak człowiek może się stoczyć moralnie, tak naprawdę w imię miłości. Przy okazji pokazujemy widzom, jak wygląda proces hejtu na zlecenie - mówi w rozmowie z tvn24.pl reżyser.
Druga część głośnego i wielokrotnie nagradzanego debiutu Komasy jest zapowiadana jako trzymająca w napięciu "opowieść o miłości, która przeradza się w hejt". Główną rolę w filmie gra Maciej Musiałowski. Obok niego na ekranie zobaczymy m.in.: Vanessę Aleksander, Danutę Stenkę, Agatę Kuleszę, Macieja Stuhra, Jacka Komana i Adama Gradowskiego.
Komasa: hejt to bardzo dochodowy biznes
Jan Komasa w rozmowie z tvn24.pl wyjaśnił, że elementem łączącym film "Sala samobójców. Hejter" z jego debiutem jest postać grana przez Agatę Kuleszę, która w "Sali samobójców" była matką głównego bohatera - Dominika Santorskiego (Jakub Gierszał).
- W pierwszej części grała postać, która pracowała w agencji reklamowej. Tutaj, po paru latach, otworzyła agencję buzz-marketingową, która zajmuje się niszczeniem wizerunku i hejtem w sieci - mówi Komasa. Tłumaczy, że teraz - zarażona nienawiścią po tym, co spotkało jej syna - zatrudnia ludzi zajmujących się tzw. profesjonalnym trollingiem (męczeniem).
Komasa wskazał, że pomysł na kontynuację "Sali samobójców" przyniósł producent filmu Jerzy Kapuściński. - Było to pewnego dnia, gdy w Polsce dopiero zrobiło się głośno o płatnych trollach, hejterach, bodajże po serii artykułów na ten temat - wyjaśnił.
- Gdy kręciliśmy "Salę samobójców", nie było jeszcze mowy o czymś takim jak hejt. To słowo było w użyciu jedynie wśród graczy komputerowych. Słowo "hejt" było słowem roku kilka lat temu, po czym weszło do głównego nurtu i stało się podstawą biznesu. Jurek przyszedł z gotowym tytułem: "Hejter". Powiedział, że byłoby super, żeby zrobić coś o tym procederze. Miałem gotową historię chłopaka, który jest gotów użyć wszelkich sposobów, żeby dostać się do wyższych sfer wielkiego miasta. Wspólnie z Mateuszem Pacewiczem, scenarzystą "Sali samobójców. Hejter", połączyliśmy te dwie rzeczy w całość. W ciągu dwóch lat Mateusz napisał bardzo dobrze zresearchowany tekst, który pokazuje z perspektywy psychologicznej to, jak człowiek może się stoczyć moralnie w wyniku pragnienia miłości i akceptacji. Przy okazji pokazujemy widzom przemysł tworzenia hejtu na zlecenie - opowiada Komasa.
Reżyser zwraca uwagę na fakt, że profesjonalny hejt łączy się z "akcjami w terenie, czynnym udziale w niszczeniu wizerunku". - Porównałbym to do akcji szpiegowskiej - dodaje.
- Obserwujemy to na co dzień. Są to wszelkie akcje wymierzone zarówno w osoby prywatne, jak i firmy. Czasami ludzie robią sobie to nawzajem nawet bez płacenia. Internet stał się potężny, pojawiły się wyspecjalizowane zawody, dzięki którym ludzie znaleźli sposób na zarabianie. Jest to również bardzo dochodowy biznes - mówi Komasa.
"Lubię wszystko co się porusza po granicy jutra"
Reżyser, który w ostatnich latach tworzył głównie projekty związane z historią, jak na przykład "Miasto’44", "Powstanie Warszawskie" czy widowisko na 60. rocznicę strajków w Poznaniu w czerwcu 1956 roku, ocenia, że była to "odskocznia".
- Zawsze byłem zainteresowany teraźniejszością bądź przyszłością. Sama "Sala samobójców" opowiadała po trosze o rzeczywistości nam bliskiej. To nie był film o tym, co się działo, ale bardziej o tym, co się wydarzy - podkreśla. - W ogóle jestem fanem filmów i seriali dystopijnych, jak na przykład "Czarne lustro". Lubię wszystko, co się porusza po granicy jutra - tłumaczy filmowiec.
- Tak się stało z "Hejterem", że jest to bardzo aktualny film. Tylko pod pewnymi względami wybiegamy w przyszłość, ale poruszamy się w obrębie wyborów, które zaraz odbędą się w naszym kraju: najpierw parlamentarne, w następnym roku prezydenckie. Ukażemy w filmie również ten hejt, jaki pojawia się w polityce. U nas zostało to przedstawione bardziej w warstwie obyczajowej - zwraca uwagę Komasa. Dodaje, że film ma pokazywać każdą formę hejtu, wymierzoną w różne osoby w różnym stopniu.
"Tomek (Maciej Musiałowski), student prawa Uniwersytetu Warszawskiego, zostaje przyłapany na plagiacie i wydalony z uczelni. Postanawia jednak ukrywać ten fakt przed światem i nadal pobiera pomoc finansową od państwa Krasuckich (Danuta Stenka, Jacek Koman) – rodziców Gabi (Vanessa Aleksander), przyjaciółki z czasów dzieciństwa. Kiedy oszustwo wychodzi na jaw, skompromitowany chłopak traci zaufanie i życzliwość swoich dobroczyńców. Przepełniony gniewem i żalem, oddzielony od Gabi, w której skrycie podkochuje się od lat, Tomek planuje zemstę na Krasuckich. Szansa pojawia się, kiedy otrzymuje pracę w agencji reklamowej, a wraz z nią dostęp do najnowszych technologii i tajemnic stołecznej elity. Pod pozorem obowiązków zawodowych Tomek zaczyna inwigilować Krasuckich, aktywnie włączonych w kampanię polityczną kandydata na prezydenta stolicy – Pawła Rudnickiego (Maciej Stuhr)" - czytamy w opisie filmu.
Koproducentem "Sali samobójców. Hejter" jest TVN.
Autor: tmw/adso / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Sosiński/Naima Film